W ostatnich latach coraz więcej zespołów, mówimy o prawdziwych legendach klasycznego rocka i metalu, decyduje się albo zakończyć działalność, albo w jakiś sposób ją ograniczyć. Wielu na przykład zaprzestaje występowania na scenie, nim jednak do tego dochodzi, ogłasza i wyrusza w pożegnalne trasy koncertowe. Zdarza się, że takowe trwają naprawdę latami (patrz: Scorpions) albo po jakimś czasie po jej zakończeniu, formacje wracają do koncertowania (jak to miało miejsce chociażby w przypadku Mötley Crüe).
Jeszcze coś innego postanowili zrobić Panowie z Kiss. Grupa zagrała na początku grudnia 2023 roku dwa ostatnie pokazy w ramach pożegnalnej serii koncertów, na sam koniec drugiego z występów ogłosiła jednak, że powróci na sceny pod postacią... awatarów! Te wciąż są w trakcie tworzenia i mówi się roboczo, że ich pierwszy pokaz odbędzie się w 2027 roku.
Ace Frehley nie wierzy w koniec koncertowej działalności Kiss
O tym, że wszystko to będzie wyglądało zupełnie inaczej przekonany jest jednak były członek Kiss, regularnie zaczepiający w mediach dawnych kolegów Ace Frehley. Gitarzysta, który w piątek 23 lutego wydał nowy solowy album, zatytułowany 10,000 Volts, udzielił z okazji premiery wywiadu dla magazynu "Billboard". To właśnie w tej rozmowie muzyk poddał w wątpliwość stanowisko Kiss mówiąc, że jest przekonany, że Paul Stanley, Gene Simmons i spółka na pewno staną jeszcze - i to nie raz - na scenie osobiście, a nie pod postacią awatarów. Mówi jednak, że skoro na chwilę obecną grupa przebywa niejako na emeryturze, to zdecydował się dołączyć do swojej koncertowej setlisty kilka jej klasyków, chociażby Shout It Out Loud i Rock and Roll All Nite.
Nie zdziwiłbym się, gdyby się zreformowali - powiedział Ace w rozmowie.
