Justin Hawkins w ogniu krytyki po tribute koncercie dla Taylora Hawkinsa. O co poszło?

i

Autor: Screen z Instagrama/justinhawkinsta Justin Hawkins tłumaczy się z sytuacji podczas Taylor Hawkins Tribute Concert. Czy słusznie?

Justin Hawkins w ogniu krytyki po tribute koncercie dla Taylora Hawkinsa. O co poszło?

2022-09-06 11:41

Nie milkną echa po sobotnim koncercie pamięci dla Taylora Hawkinsa. Przodują przede wszystkim głosy pełne zachwytu nad poziomem organizacji, doborem artystów i repertuaru. Głośno jest także o sytuacji, która miała miejsce podczas występu Briana Johnsona i Larsa Urlicha, w centrum której znalazł się Justin Hawkins. Wokalista The Darkness znalazł się w ogniu krytyki, jednak czy słusznie?

Wciąż nie milkną echa po sobotnim koncercie pamięci dla Taylora Hawkinsa. Nieodżałowanego perkusistę Foo Fighters uczciło wielu artystów, artystek i zespołów, którzy zagrali na londyńskim stadionie Wembley. Wydarzenie od samego początku zbiera bardzo dobre opinie, zarówno fanów zmarłego muzyka, jak i krytyków - szczególną uwagę zwraca się na podniosłą atmosferę wydarzenia, któremu nie zabrakło jednak pogody, świetny dobór wykonawców i repertuaru oraz ogólny poziom organizacji, w tym towarzyszącej mu transmisji na żywo. Bardzo głośno jest zwłaszcza o emocjonalnych występach Dave Grohl'a i Shana Hawkinsa, syna zmarłego perkusisty. Nie mniejszą uwagę jednak media poświęcają Justinowi Hawkinsowi, liderowi grupy The Darkness, który był jednym z gości widowiska, a który pojawiał się na scenie kilkukrotnie. Artysta został także, dość niespodziewanie, częścią setu Briana Johnsona, Larsa Ulricha i muzyków Foo Fighters, za co znalazł się w ogniu krytyki. Dlaczego?

Justin Hawkins (The Darkness) w ogniu krytyki! Tylko czy słusznie?

Chodzi o sytuację, do jakiej doszło podczas wykonywania numeru Back in Black. W pewnym momencie Justin wszedł na scenę, śpiewał do mikrofonu razem z Johnsonem, a następnie odebrał mu mikrofon i zaśpiewał partię piosenki sam. Tuż po zakończeniu koncertu w sieci zaroiło się od komentarzy otwarcie krytykujących wokalistę. Wprawne oko wypatrzy jednak, że to sam Brian "przywołał do siebie" Justina, by ten z nim zaśpiewał. Cała sytuacja była bardzo spontaniczna i technicy po prostu nie zdążyli przygotować drugiego mikrofonu dla Hawkinsa. Artysta postanowił odpowiedzieć na krytykę i wyjaśnić całą sprawę.

Co tam w środku gra - Royal Blood - Typhoons

10 minut przed rozpoczęciem setu AC/DC, Brian Johnson poprosił mnie, abym wszedł na scenę i zaśpiewał drugą zwrotkę "Back In Black". Początkowo odmówiłem, nigdy wcześniej tego nie śpiewałem i nie chciałem, żeby wyszło z tego coś niezręcznego. Jednak Brian naprawdę bardzo nalegał, a Dave Grohl powiedział mi, „jeśli Brian każe ci coś zrobić, to ku**a po prostu to zrób". Poprosiłem Rufusa, żeby pokazał mi tekst na swoim telefonie i spróbowałem zaśpiewać, ale szczerze mówiąc, myślę, że Brian chciał po prostu stworzyć niezapomnianą, spontaniczną chwilę i pośmiać się, aby mógł naprawdę dosłownie rozwalić pozostałą część swojego setu. Kierownik sceny starał się przygotować dla mnie mikrofon, ale nie wiedziałem, który mam wziąć, i skończyło się na tym, że musiałem zabrać ten Briana, co wyglądało trochę niezręcznie. Brian Johnson to absolutna legenda i Dave miał rację, po prostu nie mogłem mu odmówić - napisał Justin w swoich social mediach.

Sonda
Czy Justin Hawkins został słusznie skrytykowany?