Pod koniec lipca 2024 roku Josh Klinghoffer dość nieoczekiwanie znalazł się w centrum powszechnego zainteresowania. Były już gitarzysta Red Hot Chili Peppers, działający obecnie jako członek koncertowego składu Pearl Jam został oskarżony o spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym.
Przypomnijmy kontekst. Do zdarzenia miało dojść w marcu ubiegłego roku, a w jego trakcie Klinghoffer miał potrącić 47-letniego Israela Sancheza, w wyniku czego mężczyzna doznał poważnych urazów wewnętrznych i zmarł. Pozew przeciwko gitarzyście złożyła córka ofiary, jako niezbity dowód na jego winę wskazując zapis z wideo kamer, które uchwyciły samochód i prowadzącego go, wyraźnie rozkojarzonego, Josha. Ten miał uderzyć w pieszego, a kolejno oddalić się z miejsca zdarzenia bez udzielenia mu pomocy. Rodzina Sancheza otwarcie więc oskarżyła muzyka o zabójstwo
Z taką wersją zdarzeń nie zgadzał się sam Klinghoffer. Jego adwokat w wystosowanym oświadczeniu dowodził, że gitarzysta udzielił pomocy rannemu i zaznaczył, że nie przyznaje się on do winy.
Nowe fakty w sprawie Josha Klinghoffera
Od ostatniej aktualizacji w tej sprawie minęło już osiem miesięcy i właśnie pojawiły się nowe informacje. Okazuje się, że Josh Klinghoffer stawił się w sądzie w Kalifornii i tam też zgodził się zawrzeć ugodę z oskarżycielem. Na jej mocy zaakceptował on wyrok umarzający sprawę i uznający go winnym spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Co ważne, w amerykańskim prawie istnieje opcja akceptacji wyroku, bez przyznania się do winy, na co tu właśnie zdecydował się Josh. Dzięki temu gitarzysta uniknie kary więzienia.
W wyniku ugody Klinghoffer został zobowiązany do odbycia ponownego kursu na prawo jazdy i wykonania 60 godzin prac społecznych, zapadł także wyrok skazujący go na rok w zawieszeniu.