Fani muzyki nie mogli wyjść z szoku, gdy 20 lipca 2017 roku media na całym świecie obiegła informacja o śmierci Chestera Benningtona. Artysta był raptem dwa miesiące po premierze najnowszego albumu Linkin Park, zespół był także w trakcie promującej wydawnictwo trasy koncertowej. Chester został znaleziony martwy w swoim domu w Palos Verdes Estates w Kalifornii, z czasem poinformowano, że muzyk zmarł śmiercią samobójczą przez powieszenie.
Lider Papa Roach wspomina Chestera Benningtona
Choć w tym roku minie 7 lat od śmierci Benningtona, to pamięć o nim jest wciąż żywa, a żal po zdecydowanie przedwczesnej stracie nie maleje. Całkiem niedawno w wywiadzie o swoich emocjach po stracie przyjaciela z zespołu opowiedział Mike Shinoda, teraz wokalistę wspominał jego kolega po fachu, Jacoby Shaddix.
ZOBACZ TAKŻE: Mike Shinoda o tym, co czuł po stracie Chestera Benningtona
W wywiadzie dla kanadyjskiego oddziału stacji iHeartRadio, lider Papa Roach wspomniał początki znajomości z Chesterem. Panowie poznali się na przełomie lat 90. i 2000., jak mówi sam Jacoby najpewniej w 2000 roku, jednak on sam znał już wcześniej nagrania Linkin Park, gdy ten działał jeszcze jako Hybrid Theory. Do spotkania doszło w Atlancie, obie grupy grały na tej samej odsłonie Ozzfest, a następnie wyruszyły we wspólną trasę koncertową. Jacoby i Chester przyjaźnili się i wspierali także prywatnie - ich synowie urodzili się w podobnym czasie. Shaddix mówi w rozmowie, że Bennington był po prostu dobrą osobą, kimś niesamowitym i kreatywnym, kto miał wielki wpływ na muzykę rockową, nazwał go także "gościem o złotym sercu".
Och, człowieku. Co za niesamowity człowiek, niesamowity twórca, wielki człowiek. Miał po prostu złote serce - powiedział w wywiadzie Jacoby.