Chris Fehn dołączył do Slipknota tak naprawdę na samym początku, na jesieni 1998 roku. Muzyk zastąpił w składzie perkusistę Brandona Darnera. Chris był członkiem legendy metalu aż do 2019 roku i pełnił rolę nie tylko bębniarza, ale także wokalisty wspierającego, brał udział w nagraniach pięciu płyt, w tym kultowych debiucie czy Iowa. W marcu 2019 roku Fehn złożył pozew przeciwko formacji, a konkretnie Shawnowi Crahanowi i Coreyowi Taylorowi, w którym twierdził, że nie otrzymuje należnych mu płatności. Już pięć dni po tym, jak sprawa trafiła do sądu, muzyk opuścił Slipknota. Od 2021 roku funkcję perkusisty w grupie pełni Michael Pfaff.
Chris Fehn w pierwszym wywiadzie po odejściu ze Slipknota
Choć cała sytuacja miała miejsce już cztery lata temu, to dopiero teraz Chris zdecydował się powrócić do tego momentu. Muzyk był gościem podcastu "Drum For The Song", prowadzonym przez Dane'a Campbella, syna byłego gitarzysty Motörhead, Phila Campbella. W trakcie jego trwania aktywny był czat, na którym fani mogli zadawać pytania gospodarzowi i Chrisowi. To właśnie tą drogą ktoś zapytał perkusistę, czy ma coś do przekazania fanom Slipknota, gdyż Ci wciąż ciepło o nim myślą i go wspierają. Fehn przyznał, że też bardzo tęskni za publiką, zaznaczył przy tym, że jest to jedyny aspekt, którego mu brakuje.
Modlę się za nich i kocham ich i przykro mi, że to się tak szybko skończyło. Ale tak to już jest. Fani naprawdę byli jedyną częścią, która była dla mnie czymś świetnym. Występ na scenie, zobaczenie ich i zobaczenie ich reakcji było najlepszą częścią tego wszystkiego. Reszta może się odpieprzyć. Jednak to trochę jak każdy inny zespół. To jest najlepsze. Reszta to trasy koncertowe, loty, osobowości, to i tamto, to i tamto. Naprawdę tęsknię za nimi. Tęsknię za graniem na żywo – tak. Ale wszystko jest dobrze, ludzie. Wszystko jest dobrze - zapewnił Chris w rozmowie.