W Trent Hills, niedaleko Toronto, działa startup o nazwie SpaceRyde. Chce stworzyć sieć transportową opartą o rakiety, które będą dostarczać towary i przesyłki między Ziemią i Księżycem. Ich pojazdy mają być wynoszone do stratosfery przez balony, by zminimalizować szkodliwe emisje, a następnie dopiero odpala silnik by wydostać się z pola grawitacyjnego naszej planety i ruszyć na spotkanie Srebrnego Globu. Po swoim locie statki mają być ponownie używane, co sprawi, że nie firma nie będzie zostawiać po sobie dodatkowego złomu w kosmosie, co już teraz jest bardzo poważnym problemem.
Wróćmy jednak na Ziemię, bo tutaj firma musi poradzić sobie z innym, zupełnie realnym problemem. Aż 700 osób podpisało petycję domagając się zaprzestania testów napędu rakietowego przez SpaceRyde. To całkiem sporo, jeśli pod uwagę weźmiemy fakt, że cała populacja miasteczka to około 13 tysięcy osób. Według informacji podawanych przez lokalną prasę władze już zwróciły się do firmy w tej sprawie. Burmistrz powiedział dziennikarzom, że urzędnicy o takich testach nie wiedzieli i nie wydawali na nie pozwoleń.
Co ciekawe, sama firma dość lakonicznie odniosła się do sprawy. Cytowany przez Trent Hills Now współzałożyciel firmy Sohrab Haghighat miał przekonywać, że hałas nigdy nie przekroczył 100 decybeli. Jego żona i zarazem biznesowa partnerka Saharnaz Safari dodaje, że „spośród 52 milionów sekund pracy tej placówki, hałas generowany był jedynie przez 200”. Te wyliczenia jednak nie uspokoiły nastrojów.
SpaceRyde to na razie mała inicjatywa, która chce rzucić wyzwanie między innymi Space X należącemu do Elona Muska.
Polecany artykuł:
