Postępujące prace wydobywcze w głębinach są tak głośne, że wpłynęły na komunikację delfinów butlonosych. Te inteligentne i wdzięczne ssaki znane są nam z różnych wesołych odgłosów, które potrafią wydawać podczas komunikacji. Niestety podwodne odwierty są na tyle uciążliwe dla nich, że w ramach przystosowania musiały zacząć… krzyczeć.
Tak, dosłownie. Badania przeprowadzone przez ośrodek Dolphin Research Center w amerykańskim Florida Keys pokazały, że wywoływany przez ludzi hałas w głębinach oraz przy powierzchni przez silniki statków zmusza zwierzęta do dopasowania się.
To jednak nie koniec problemów, bo fakt, że muszą krzyczeć by się dogadać to jedno, ale niestety wiele osobników po prostu nie jest już w stanie przekrzyczeć wygenerowanego przez ludzkość hałasu. Ma on nawet już swoją naukową nazwę: hałas antropogeniczny. Zapamiętajcie ten termin, bo to właśnie jego brak wywołuje u nas miłe odprężenie na łonie przyrody.
Kilka lat temu czasopismo Nature opublikowało badania ornitologiczne, które pokazały podobną tendencję u ptaków. Mieszkające w miastach stada zmieniały częstotliwość głosowej komunikacji by poradzić sobie z hałasem cywilizacji. Inaczej nie byłyby w stanie choćby nawoływać się w okresie godowym. Podobny problem pokazały badania delfinów z Florida Keys, które opublikowało Current Biology.
Polecany artykuł: