Konflikt na linii Eddie Vedder - Nikki Sixx stał się ostatnio bardzo żywy, a to wszystko za sprawą słów lidera Pearl Jam, który powiedział:
Kiedyś pracowałem w klubie w San Diego, rozstawiając sprzęt, przez co widziałem koncerty, na które normalnie bym się nie wybrał. Koncerty zespołów, które w latach 80. zmonopolizowały MTV. Zespołów metalowych, którymi – staram się tutaj być miły – gardziłem. To całe „Girls, Girls, Girs” i Mötley Crüe: pieprzcie się. Nienawidziłem ich. Nienawidziłem tego, jak przedstawiali facetów i jak przedstawiali kobiety. Było to takie próżne. Potem pojawili się Guns N’ Roses i oni, dzięki bogu, mieli chociaż zęby. Zmierzam do tego, że na scenie Seattle podobało mi się, że dziewczyny mogły nosić wojskowe buty i swetry, a włosy miały jak Cat Power a nie jak Heather Locklear – chociaż nic do niej nie mam. Mogły mieć własne zdanie i być szanowane.
Nikki oczywiście odgryzł się kilka razy, ale teraz uzupełnił swoją wypowiedź i wygląda na to, że raczej nie odpuści.
Polecany artykuł:
Nikki Sixx raczej nie odpuści Eddiemu Vedderowi. Są mocne słowa basisty
W wywiadzie dla Paulo Barona, Basista Mötley Crüe powiedział:
Jestem takim typem gościa, że jeśli zadzierasz ze mną to się odgryzę. Jeśli podniesiesz rękę na mój zespół, ja podniosę na twój. Nigdy nie baliśmy się zmian w muzyce, bo o to w niej chodzi. Jeśli posłuchasz „Too Fast For Love” a potem „Dirt” powiesz „to ten sam zespół, ale dojrzał”. Nigdy nie mieliśmy z tym problemu. Nie rozumiem, po co ten koleś w ogóle mówi o moim zespole. Odniósł sukces. Spójrzmy prawdzie w oczy: lata prywatnymi odrzutowcami, żyje w posiadłości, z dala od ludzi, wyprzedaje stadiony, a ubiera się w lumpeksie, udając, że są lata 90. Stary, odczep się od mojego zespołu. Ja przynajmniej jestem szczery.
Jak widać, wojna trwa w najlepsze...