Historia mówiąca o tym, że Jan Borysewicz mógł grać w Red Hot Chili Peppers, przewija się co jakiś czas od lat. W końcu gitarzysta i kompozytor Lady Pank, opowiedział o tej sytuacji, odpowiadając również na to, dlaczego postanowił nie dołączać do amerykańskiej grupy, która w latach 90-tych stawała się niesamowicie popularna.
Jan Borysewicz o możliwości dołączenia do Red Hot Chili Peppers
W wywiadzie dla Teraz ROCKa, Jan Borysewicz opowiedział o tym, jak wyglądał nabór do Red Hot Chili Peppers w połowie lat 90-tych i dlaczego postanowił nie iść dalej w ten temat:
To było w pierwszej połowie lat 90. Miałem dwóch menedżerów, z których jeden mieszkał w Polsce, a drugi w Ameryce. I ten pierwszy poprosił mnie, żebym nagrał kilka utworów, bo Red Hot Chili Peppers szukali wtedy gitarzysty – i on im wyśle taśmę. Rzeczywiście tak się stało i okazało się, że był odzew – oni zadzwonili do menedżera amerykańskiego i chcieli, żebym przyjechał na przesłuchanie.
Byłem wtedy w Stanach, ale traktowałem ten wyjazd rozrywkowo, potem musiałem wracać do Polski… i jakoś się to wszystko rozmyło. Myślę, że mógłbym się zgodzić pojechać z nimi w trasę jako sideman i później wrócić do swojego zespołu, ale o dołączeniu na stałe nie było mowy.
Dla mnie zawsze najważniejsze było mieć własny zespół, w którym to ja podejmuję decyzje muzyczne. A moje doświadczenia z Lady Pank z lat 80. w USA były też niedobre, bo zaczęto nam narzucać muzyków, zmieniać utwory, komponować nowe, wożono nas do fryzjera. Dużo rzeczy tam było „na nie”.
Jak widać, było bardzo blisko, jednak dla fanów Lady Pank to chyba dobrze, że Jan Boryseiwcz zdecydował się zostać w macierzystej formacji.