Aż trudno uwierzyć, że grupa ma już za sobą ponad 50 lat aktywnej działalności. Ich ostatni album to „La Futura”, który zdążył doczekać się już 11 lat. Rzeczywiście czas na następcę, jednak przez tą dekadę o swoje upomniał się czas i zabrał Dusty’ego Hilla – basistę i drugi głos ZZ Top. Jego mięsiste linie basowe były nieodłącznym składnikiem stylu muzycznego, w którym słychać echa boogie w stylu John’a Lee Hookera i wielu innych mistrzów bluesa. ZZ przez lata wypracowali własną formułę, a dzięki eksperymentom z syntezatorami w latach 80-tych osiągnęli komercyjny sukces.
Z czasem okazało się jasne, że flirt z nowoczesnymi brzmieniami nie jest czymś danym raz, a na zawsze, a miłość do bluesowych rytmów i wyluzowanego, troszkę leniwego pustynnego grania jest silniejsza niż chęć ścigania się z trendami. ZZ Top nigdy nie stracił tożsamości, jednak wraz ze śmiercią Hilla skończyła się pewna epoka. Zastąpił go Elwood Francis, wieloletni gitarowy technik Billye’ego Gibbonsa i przyjaciel grupy. Pod względem estetyki wpasował się idealnie ze swoją gęstą brodą, umiejętności i warsztatu mu nigdy nie brakowało, a materiał ZZ zna jak nikt inny, w końcu towarzyszył im w trasach.
Nadchodzący album ZZ Top ma zawierać zarówno utwory z partiami Hilla jak i Francisa. W rozmowie z „Classic Rock” Billy Gibbons przekonuje, że spotkanie dwóch osobowości zaskoczy słuchaczy.
- Fascynujące jest to, że mamy 3-4 utwory, w których grają obaj – opowiada gitarzysta – Wymieniają się. Jedyna różnica polega na tym, że Dusty gra palcami i brzmi troszkę cieplej.
Na razie nie znamy daty premiery nowego albumu, grupa obecnie jest na letniej trasie z Lynyrd Skynyrd. Gibbons nie wyklucza jednak zaprezentowania czegoś nowego jeszcze w tym roku.
Polecany artykuł: