Vince Neil spowodował wypadek, w którym zginął znany muzyk. Dlaczego nie poniósł kary? | Mroczna strona rocka

i

Autor: Larry Marano/Shutterstock/Rex Features/East News Wypadek śmiertelny, spowodowany przez Vince'a Neila z Mötley Crüe

Vince Neil (Mötley Crüe) spowodował wypadek, w którym zginął znany muzyk. Dlaczego nie poniósł kary? | Mroczna strona rocka

2023-10-12 14:46

Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że w kariera Vince'a Neila, wokalisty zespołu Mötley Crüe, naznaczona jest niezwykle mrocznym zdarzeniem. Członek zmierzającej wtedy na szczyty sławy grupy spowodował śmiertelny w skutkach wypadek samochodowy. Niestety, Neil nigdy nie poniósł odpowiedzialności za swój czyn...

Zespół Mötley Crüe został założony w 1981 roku i już w tym samym roku wydał swój debiutancki album. Według legend, Too Fast for Love powstał w ciągu zaledwie kilku dni i zaprezentował klasyczne, hard rockowe i heavy metalowe brzmienie. Formacja wiedziała co robić, by było o niej głośno - cała masa występów, charakterystyczny wizerunek członków, którzy nie stronili od skandali i używek i którzy otaczali się grupami fanek. Kluczowy dla Mötley Crüe okazał się być rok 1983, kiedy to wystąpiła ona na US Festival, a następnie gdy zwróciła na nią większą uwagę stacja MTV. Na fali tej popularności we wrześniu 1983 roku ukazał się drugi krążek grupy. Shout at the Devil zapewnił grupie miejsce w mainstreamie, a utwór tytułowy i okładka, przedstawiająca pentagram, wzbudziły skandal i doprowadziły do oskarżeń o satanizm. Nic więc dziwnego, że na zespół zwrócił uwagę sam Ozzy Osbourne, który zaprosił go jako support na trasę, promującą płytę Bark at the Moon. Wszystko układało się dla Mötley Crüe jak najlepiej, aż do grudnia 1984 roku, gdy wydarzyło się coś, co na dłuższą metę powinno zakończyć karierę formacji - a przynajmniej jej wokalisty...

Muzyka rockowa lat 80-tych - zagranica. Albumy, które dziś są legendarne

Tragiczny w skutkach wypadek

No właśnie, używki. Przez lata stanowiły one ogromny problem dla każdego członka Mötley Crüe: Nikki Sixxa, Tommy'ego Lee i Micka Marsa. W przypadku wokalisty, Vince'a Neila, zgubny okazał się być alkohol. 

W 1984 roku do USA na dobrze wyprzedane koncerty przyjechał fiński zespół hard rockowy - Hanoi Rocks. Jego członkowie szybko złapali wspólny język z muzykami z Mötley Crüe, nic więc dziwnego, że od razu po przylocie do Los Angeles udali się oni (z wyjątkiem wokalisty, Michaela Monroe) w odwiedziny do Neila. A tam działo się naprawdę grubo - muzycy pili niemal bez przerwy przez wiele godzin, a gdy alkohol się skończył, zdecydowali się po niego... pojechać. Na "przejażdżkę" udali się Vince i perkusista Hanoir Rocks, Nicholas „Razzle” Dingley. Niestety będący pod wpływem alkoholu wokalista stracił panowanie nad samochodem i uderzył w nadjeżdżający z naprzeciwka pojazd. Dwóch jego pasażerów zostało poważnie rannych, tak, jak Vince. Będący jednak jego pasażerem Dingley zginął tragicznie na miejscu w wieku zaledwie 24 lat.

Wokalista Mötley Crüe został zbadany, a zawartość alkoholu w jego krwi wynosiła 0,17, znacznie powyżej normy. Neil został aresztowany  i oskarżony o spowodowanie wypadku drogowego i jazdę pod wpływem alkoholu. Proces odbył się we wrześniu 1985 roku, a sąd skazał muzyka na... 30 dni więzienia i pięć lat w zawieszeniu! Nakazano mu także zapłacić 2,6 miliona dolarów odszkodowania ofiarom katastrofy i przepracować 200 godzin na rzecz społeczności. Vince został zwolniony warunkowo po odbyciu raptem 15 dni kary za dobre zachowanie, Mötley Crüe za to zadedykował Razzle swój trzeci album studyjny, Theatre of Pain.

Dlaczego Vince Neil nie poniósł stosownej kary?

Kara, jaką poniósł Vince wydaje się być wyjątkowo nieadekwatna do czynu, zważając na fakt, że w wypadku zginał młody człowiek. Dlaczego tak się stało?

Temat ten poruszył bliski przyjaciel Neila, Don Dokken. W rozmowie z Chuckiem Shutem muzyk nie ma wątpliwości, że jego kolega nie poniósł odpowiedzialności ze względu na status, jakim już w tym czasie się cieszył. Dokken jest przekonany, że gdyby dokonał tego ktokolwiek inny, nawet on sam, to spędziłby we więzieniu resztę życia. Don wspomniał także o poszkodowanej w wypadku kobiecie, której odniesione obrażenia na zawsze zniszczyły zdrowie.

I myślę sobie, poza Razzle, spotkałem dziewczynę, która ucierpiała. To znaczy, była całkowicie okaleczona przez resztę swojego życia, naprawdę stała się kaleką. Przyszła na kilka moich występów i powiedziała: "Jestem dziewczyną, w którą uderzył Vince”. Powiedziałem: "O rany”. Poruszała się o lasce, miała blizny na twarzy, naprawdę została ranna. Myślę, że kiedy jesteś sławny, takie coś ujdzie Ci na sucho. Myślę, że był w więzieniu tylko pięć dni. Gdybym to ja to zrobił, spędziłbym w więzieniu 30 lat - mówi Dokken w wywiadzie.