W ubiegłym roku szczególnie głośno było o Rogerze Watersie. Były lider i basista zespołu Pink Floyd, od lat 80. skupiający się na karierze solowej, wielokrotnie, w zaskakujący sposób, wypowiadał się na temat rosyjskiej wojny w Ukrainie, popierał Władimira Putina, z ramienia państwa rosyjskiego zachęcał do zakończenia konfliktu na forum ONZ. Głośno było także na temat jego trasy, na której część koncertów, w tym te w Polsce, zostało odwołanych bądź podjęte zostały próby, by występy nie odbyły się, na części pokazów zaś Waters szokował swoim performansem, za który oskarżano go o antysemityzm. Oskarżenia te powróciły w głośnym dokumencie, w którym wypowiadali się byli współpracownicy muzyka. Do tego ten z okazji 50-lecia kultowego The Dark Side of the Moon zdecydował się... na nowo nagrać wydawnictwo, a te po premierze spotkało się z bardzo skrajnymi reakcjami fanów i krytyków.
ZOBACZ TAKŻE: Roger Waters - recenzja albumu "The Dark Side of the Moon Redux"
Klasyk Pink Floyd, który Roger Waters szczególnie lubi grać na żywo
Waters zakończył trasę, zdaje się, że przygotowuje się do premiery swojej zapowiedzianej już rok temu nowej autobiografii, pozostaje przy tym bardzo aktywny w social mediach. Basista prowadzi w nich serię, w której na nagraniach wideo odpowiada na zadane mu przez fanów pytania. W jednym z najnowszych filmików muzyk został poproszony o wskazanie utworu, który szczególnie mocno lubi wykonywać na żywo i przedstawienie powodu swojego wyboru.
Okazuje się, że Roger Waters bardzo lubi te momenty koncertu, gdy nadchodzi czas zaprezentowania publiczności jednego z największych klasyków Pink Floyd, czyli Wish You Were Here! Basista oczywiście uzasadnił swój wybór mówiąc, że bardzo lubi tę kompozycję, gdyż tak naprawdę... wcale nie musi jej śpiewać, "może się zamknąć", a całą robotę robi za niego publiczność. Muzyk zaznacza, że bardzo lubi i docenia ten moment i szczególnie ceni sobie zachowanie fanów i fanek.
W pewnym sensie uwielbiam "Wish You Were Here" tylko dlatego, że praktycznie mogę przestać śpiewać i prawie zawsze, gdziekolwiek na świecie jestem, szczególnie w ostatniej zwrotce, właściwie ich o to pytam. Mówię: "Śpiewajcie ze mną”. A potem w pewnym sensie się zamykam i pozwalam im się tym zająć. „How I wish, how I wish you were here. Two lost souls swimming in a fish bowl year after year, running over the same old ground. What have we found? The same old fear. Wish you were here”. Uwielbiam słuchać, jak publiczność to śpiewa - mówi Waters na nagraniu.