Steve Jones (Sex Pistols) otwarcie o relacji z Johnem Lydonem
Sex Pistols to jeden z najważniejszych zespołów punkrockowych w historii, choć muzycy wypuścili w świat tylko jeden album, Never Mind the Bollocks, Here's the Sex Pistols (1977). Grupa istniała tylko do 1978, później okazjonalnie wracała na scenę.
W 2006 grupa została wprowadzona do Rock and Roll Hall of Fame, chociaż muzycy odmówili swojego udziału w tej ceremonii. Natomiast dwa lata później zespół zagrał trasę koncertową z Johnem Lydonem na wokalu. W ramach wspomnianej trasy formacja m.in. wystąpiła w Polsce, na festiwalu Open'er.
Gitarzysta Steve Jones, w jednym z ostatnich wywiadów, przyznał, że od tamtej pory nie utrzymuje kontaktów z Lydonem.
– Nie rozmawiałem z nim od lat. Ostatni raz było to w 2008 roku. Zagraliśmy 30 koncertów w Europie. Wystąpiliśmy na wielu festiwalach i tak dalej, w Japonii, Australii. Skończyliśmy w Hammersmith Apollo, a potem mieliśmy jeszcze jeden koncert w Kraju Basków i to było wszystko – powiedział w podcaście Rockonteurs.
Jak widać: gitarzysta nie ma ochoty na poprawę stosunków z wokalistą. I nic nie wskazuje na to, żeby zmieniło się to w niedalekiej przyszłości. Zwłaszcza, że w 2022 roku Lydon bezskutecznie pozwał swoich byłych kolegów z zespołu w związku z wypuszczeniem serialu Pistol.
Sex Pistols powrócił na scenę. Zespół będzie kontynuował koncertowanie!
W połowie sierpnia tego roku na scenę powróciła formacja Sex Pistols. Grupa, w składzie Steve Jones, Glen Matlock, Paul Cook, Frank Carter (wokalista zespołu Frank Carter & The Rattlesnakes zastąpił Lydona), najpierw dała trzy występy w Bush Hall w Londynie. Później zespół dorzucił kolejne daty w Nottingham, Birmingham, Glasgow, Manchesterze oraz Londynie.
To jednak nie koniec. Na 2025 zaplanowano więcej koncertów z Frankiem Carterem w składzie. – W przyszłym roku wyruszymy w trasę – powiedział gitarzysta. Wiadomo na pewno, że formacja Sex Pistols zaprezentuje się m.in. w trakcie festiwalu Download w Wielkiej Brytanii, który odbędzie się Donington Park.
– To jest coś innego. Jest inna atmosfera. W dzień i w nocy. On nie próbuje być Johnem. Chodzi o zabawę. Gramy tak, jak powinno się grać. I mamy tego szaleńca skaczącego po całej scenie. Wnosi duży element do tej zabawnej części – powiedział Jones na temat współpracy z Frankiem Carterem.