W czwartek 3 lipca świat obiegła informacja o tragicznym wypadku, do którego doszło w mieście Cernadilla w Hiszpanii. W jego wyniku doszło do śmierci dwóch mężczyzn. Jednym z nich był Diogo Jota - zaledwie 28-letni piłkarz pochodzenia portugalskiego, grający na pozycji napastnika lub lewego skrzydłowego. Od 2020 roku był on reprezentantem klubu Liverpool i uznawany był on za jednego z najbardziej obiecujących piłkarzy, zwracający uwagę swoją techniką.
Okoliczności wypadku są niezwykle tragiczne. Zaledwie kilka tygodni temu Diogo wziął ślub, a na krótko przed tym wydarzeniem przeszedł operację płuc, przez co nie mógł latać. To dlatego piłkarz i jego brat, również piłkarz Andre Silva, zdecydowali się autem dotrzeć do miejscowości Santander, z której to promem mieli podróżować do Liverpoolu. Niestety jednak, podczas wyprzedzania w samochodzie, którym podróżowali bracia, pękła opona, a następnie stanął on w ogniu. Diogo Jota i Andre Silva zginęli na miejscu.
Robert Plant oddał hołd piłkarzowi
Tragiczna śmierć młodego piłkarza odbiła się szerokim echem na całym świecie, a w kierunku zmarłego i jego rodziny zaczeły napływać liczne wyrazy hołdu. Jedną z osób, która zdecydowała się wspomnieć Diogo jest sam Robert Plant.
Nie jest żadną tajemnicą fakt, że dawny frontman Led Zeppelin jest wielkim fanem piłki nożnej. Co ciekawe, przed Liverpoolem Jota grał w klubie Wolverhampton Wanderers, którego Plant jest wiceprezesem. Znając więc zmarłego piłkarza osobiście, wokalista zdecydował się wyrazić żal z powodu jego śmierci. Muzyk udostępnił na swoich profilach w mediach społecznościowych zdjęcia z niedawnego ślubu Diogo, a całość opatrzył podpisem: "Cóż za tragiczna strata. Przygaszenie jasnego, świecącego światła. Dziękuję za twoją magię, Diogo".