Robbie Williams to jeden z najbardziej znanych i cenionych artystów solowych na europejskim rynku muzycznym. Karierę rozpoczynał w początkach lat 90., a rozpoznawalność zyskał jako członek grupy Take That. Opuścił ją w 1996 roku, a już rok później światło dzienne ujrzał jego debiutancki solowy album, Life thru a Lens, z którego pochodzą przeboje Angels i Let Me Entertain You. Wydawnictwo osiągnęło duży sukces, jak i kolejne, by wymienić chociażby Sing When You're Winnin, Escapology, Intensive Care, Reality Killed the Video Star czy Take the Crown.
Na ten moment artysta ma na koncie dwanaście regularnych płyt, obecnie zaś Williams skupia się na promocji swojej filmowej biografii. Produkcja Better Man: Niesamowity Robbie Williams, trafi na ekrany polskich kin 25 stycznia 2025 roku, a z tych części świata, w których miała już swoją premierę napływają niezwykle dobre recenzje. Co najciekawsze, w filmie nie pojawia się żaden znany aktor, odgrywający rolę wokalisty - ten pojawia się w nim pod postacią... wygenerowanej za pomocą CGI małpy! Promocji Better Man towarzyszy wydanie ścieżki dźwiękowej, a pochodzący z niej utwór Forbidden Road znalazł się nawet na tzw. "shortliście" oscarowej, został z niej jednak usunięty, gdy okazało się, że interpoluje on kompozycję I Got a Name Jima Croce'a, co jest niezgodne z regulaminem.
Robbie Williams szykuje nowy album!
Na fali sukcesu filmu, Robbie postanowił pójść za ciosem i ogłosił, że szykuje się do wydania nowego studyjnego albumu! Przypominamy, że najbardziej aktualnym w dyskografii artysty pozostaje krążek The Christmas Present, który skończy w tym roku sześć lat.
Muzyk już we wrześniu ubiegłego roku dawał do zrozumienia, że pracuje nad nowym wydawnictwem, wszelkie pogłoski potwierdził w wywiadzie dla magazynu "NME". Williams został zapytany o to, czy to prawda, że na jego niewydanej jeszcze płycie znajdzie się utwór, zatytułowany Rocket, w którym gościnnie pojawia się... Tony Iommi. Robbie potwierdził dodając, że wokalnie w kawałku udzielać się będzie też... Glenn Hughes. Artysta dodał, że Rocket to jego ulubiony numer z nadchodzącej płyty "pełen potężnych gitar, adrenaliny i bezczelności". Całościowo ma on oddawać klimat albumu który Williams nagrałby, gdyby opuszczał Take That dziś, z taką dawką wiedzy, jaką obecnie posiada.
Dopytywany o szczegóły, jak tytuł i datę premiery albumu, Williams nie zdecydował się ich na ten moment zdradzić.