Black Sabbath. Oto historia powstania albumu Vol. 4
Po intensywnej trasie koncertowej i sukcesie albumu Master of Reality (1971), zespół Black Sabbath postanowił uciec od zgiełku Wielkiej Brytanii i przeniósł się w maju 1972 do Los Angeles. Muzycy wynajęli rezydencję w Bel Air z lat trzydziestych, która stała się ich centrum dowodzenia. – Dom był własnością rodziny Du Pontów i posiadał sześć sypialni, siedem łazienek i prywatną salę kinową, gdzie pisaliśmy teksty i robiliśmy próby. Na tyłach posesji znajdował się podwyższony basen z widokiem na lasy i góry. Nigdzie się stamtąd nie ruszaliśmy – wspominał wokalista Ozzy Osbourne w autobiografii Ja, Ozzy.
To miejsce stało się świadkiem nie tylko prac stricte twórczych, ale również... niekończących się imprez. Pieniądze nie były już problemem, a muzycy Black Sabbath w pełni korzystali z życia gwiazd rocka. – Wóda, dragi, jedzenie, panienki – wszystko nam dostarczali – dodał Osbourne. Kwartet w tamtym czasie najbardziej napędzała kokaina, która była pochłaniana w ilościach naprawdę hurtowych. Ten narkotyk miał ogromny wpływ na kreatywność ekipy z Birmingham. – Gdy nagrywaliśmy "Vol. 4" czułem się świetnie. Mieliśmy do dyspozycji cały dom, atmosfera była wspaniała. Ale to jednak było szaleństwo... – nie miał wątpliwości gitarzysta Tony Iommi, cytowany w książce U piekielnych bram Micka Walla.
Mimo tego, że przy okazji tworzenia materiału z myślą o albumie Vol. 4 panował chaos, to członkowie Black Sabbath byli skupieni na nowych utworach i nie bali się eksperymentować pod kątem muzycznym. Zespół miał nieograniczony budżet i czas, co pozwoliło im na dużo swobody. Czwarty album pokazywał ewolucję brzmienia BS. Prostota została zastąpiona bardziej złożonymi aranżacjami.
Nagrywanie odbywało się w pobliskim Record Plant, które cieszyło się naprawdę dobrą renomą. – Jak już weszliśmy do studia, zaczynała się poważna robota. Nie mogłem spocząć, póki rzecz nie była gotowa – wspominał po latach Iommi. Tak jak już zostało to wspomniane: zespół nie bał się ryzyka i potrafił wyjść poza swoją strefę komfortu. Najlepszym dowodem była ballada Changes, która brzmiała inaczej niż wszystko, co do tej pory stworzyli muzycy Black Sabbath. – Tony po prostu usiadł za fortepianem i wymyślił przepiękny riff, ja zaraz do tego zanuciłem melodię, a Geezer [Butler, basista – przyp. red.] napisał poruszający tekst o rozstaniu z żoną, które właśnie przeżywał Bill [Ward, perkusista]. Od samego początku uważałem, że to znakomity utwór – opowiadał Osbourne w Ja, Ozzy.
Polecany artykuł:
W lipcu 1972 grupa znów zaczęła koncertować. W ten sposób rozpoczęto promocję Vol. 4 w Stanach Zjednoczonych i to jeszcze przed premierą. Trasa potrwała do połowy września. Następnie członkowie Black Sabbath wrócili w rodzinne strony. 25 września 1972 na rynku oficjalnie ukazał się czwarty studyjny krążek zespołu. Vol. 4 na amerykańskiej liście Billboardu dotarł do trzynastego miejsca, a w Wielkiej Brytanii z kolei do ósmego.
Co ciekawe, ówczesne recenzje całości były dość sceptyczne. Nie wpłynęło to jednak zbytnio na ogólną sprzedaż. Krążek szybko osiągnął status złotej płyty w USA (łącznie zeszło tam ponad milion egzemplarzy Vol. 4). Zespół nie od razu rzucił się w wir koncertowania. Muzycy Black Sabbath na scenie pojawili się dopiero w styczniu 1973. Marcowe występy w Manchesterze i Londynie postanowiono natomiast zarejestrować z myślą o koncertowym wydawnictwie. Muzycy nie byli jednak zadowoleni z efektów i ostatecznie zrezygnowali z tego pomysłu. Materiał ujrzał w końcu światło dzienne, w 1980, jako Live At Last. Całość wydano... bez zgody formacji.
Jakie ciekawostki skrywa album Vol. 4? Tego dowiecie się z galerii umieszczonej na samej górze niniejszego artykułu.