Informację jako pierwszy przekazał fotograf i twórca cyfrowy Wiesław Radzioch. Opublikował on czarno-białe zdjęcie, na którym pozuje wraz z Jackiem Śliwczyńskim, całość opatrzył słowami: "Bardzo smutna informacja..... Odszedł od nas Jacek Śliwczyński. Aż trudno uwierzyć...". Radoch nie podał jednak więcej szczegółów, dotyczących okoliczności śmierci artysty.
Kolejno przykre wieści o odejściu swojego dawnego członka potwierdził za pośrednictwem swoich mediów społecznościowych także zespół T.Love. Grupa zamieściła czarno-białe zdjęcie basisty, żegnając go i wskazując na fakt, iż był on człowiek wielu talentów. W chwili śmierci Jacek "Koń" Śliwczyński miał 59 lat, przyczyna zgonu nie jest znana.
Kim był Jacek "Koń" Śliwczyński?
Choć w ostatnich latach Jacek "Koń" Śliwczyński mógł być kojarzony bardziej jako fotograf, to dawniej zajmował się on muzyką i był jedną z kluczowych postaci dla wczesnej historii grupy, działającej jeszcze w początkach lat 80. jako T.Love Alternative. Basista dołączył do składu formacji w 1982 roku i pozostał jej częścią przez kolejne siedem lat. To właśnie Śliwczyński gra na basie na trzech pierwszych albumach koncertowych T.Love: Nasz Bubelon, Chamy idą oraz Miejscowi - live. Muzyk brał także udział w nagraniach pierwszego pełnoprawnego studyjnego debiutu grupy, czyli wydanej w 1989 roku płyty Wychowanie.
Co prawda Jacek "Koń" Śliwczyński nie brał udziału w reaktywacji T.Love po powrocie Muńka Staszczyka z Wielkiej Brytanii, pozostawał jednak z dawnymi kolegami w przyjacielskich stosunkach, a sam skupił się na zawodzie fotografa. Bywało, że dawny zespół grał na wernisażach artysty - jak w 2018 roku, kiedy to miała miejsca wystawa zdjęć kapeli, autorstwa właśnie Śliwczyńskiego, który nawet wystąpił u boku kolegów.