Bez Syda Barretta nie byłoby Pink Floyd. To w dużej mierze z jego inicjatywy w 1965 roku powstał zespół, który cały świat z czasem zaczął określać jako jeden z najważniejszych w historii muzyki rockowej. W początkowych latach działalności formacji to właśnie Syd stał na jej czele, był jej pierwszym frontmanem, głównym kompozytorem i wokalistą.
W 1967 roku ukazał się pierwszy album Pink Floyd, The Piper at the Gates of Dawn, który szybko okrzyknięto jako złoty przykład na rocka psychodelicznego. Prym na wydawnictwie wiódł właśnie Barrett, który zaczął stawać się gwiazdą - i z urok życia gwiazdy korzystał. Muzyk zaczął nadużywać środków odurzających - z LSD na czele. W jego przypadku jednak substancje te przyczyniły się do pogorszenia stanu jego zdrowia psychicznego. Syd zaczął zachowywać się dziwnie, nieobliczalnie, co prezentował także na koncertach zespołu. W efekcie tego założyciel Pink Floyd został w końcu ze składu po prostu wyrzucony.
Na tym etapie jednak nie oznaczało to wcale końca muzycznej działalności Barretta. Co prawda na około rok ten zniknął z oczu wszystkich, w 1969 roku zaś wystartował z karierą solową. W samym 1970 roku ukazały się jego dwa studyjne - i jedyne - albumy: The Madcap Laughs oraz Barrett. Co ciekawe, w ramach pracy nad wydawnictwami Syd podjął się współpracy z kolegami z Pink Floyd: Davidem Gilmourem, Rogerem Watersem i Richardem Wrightem.
Co działo się na ostatnim solowym koncercie Syda Barretta?
Najbliżej muzyk współpracował z tym, który de facto go w Pink Floyd zastąpił. To Gilmour jako jedyny przyczynił się do wyprodukowania obu płyt Barretta - nic więc dziwnego, że David zdecydował się wesprzeć go także w sytuacji, która miała być pierwszym solowym koncertem Syda. Wtedy mało kto chyba spodziewał się tego, że będzie on także tym ostatnim.
Po wydaniu The Madcap Laughs wokalista osiągnął niemały sukces, na fali którego został zaproszony na Music and Fashion Festival, który miał miejsce 6 czerwca 1970 roku. Na scenie śpiewającemu i grającemu na gitarze Barrettowi towarzyszyli tego dnia właśnie Gilmour, który jednak chwycił za bas, oraz Jerry Shirley, który zasiadł za perkusją. Niestety jednak, set Syda nie potrwał długo. W jego ramach wykonał on zaledwie cztery kompozycje: Terrapin, Gigolo Aunt, Effervescing Elephant oraz Octopus.
To właśnie po zagraniu ostatniego z wymienionych utworów Syd zrobił coś, co na tym etapie było już w jego stylu - choć warto zaznaczyć, że zmagał się on z problemami z miksem, przez co jego wokal był bardzo słabo słyszalny. Barrett po prostu odłożył gitarę i zszedł ze sceny, pozostawiając w konsternacji tak publiczność, jak i towarzyszących mu muzyków. W 1971 i 1973 roku wokalista dał jeszcze tylko dwa gościnne występy, czym oficjalnie zakończył swoją sceniczną działalność.