David Lee Roth kpi z Sammy'ego Hagara na koncercie. O co tym razem poszło?
David Lee Roth i Sammy Hagar to wokaliści, którzy występowali w legendarnej formacji Van Halen. Muzycy za sobą, delikatnie rzecz ujmując, raczej nie przepadają i – co jakiś czas – wbijają sobie wzajemnie szpilki w przestrzeni medialnej.
Ostatnio Lee Roth postanowił trochę podszczypać swojego kolegę po fachu. Na koncercie w Hampton Beach Casino Ballroom skomentował on głośną historię Hagara, który stwierdził, że zmarły gitarzysta Eddie Van Halen odwiedził go we śnie i pomógł mu napisać piosenkę. W jaki sposób? Sammay Hagar przyznał, że w kompozycji Encore, Thank You, Goodnight pojawia się fragment gitarowej zagrywki, którą Van Halen zagrał we wspomnianym śnie.
W nagraniu, które jest dostępne w serwisie YouTube, Roth przed wykonaniem Dance the Night Away sarkastycznie przedstawił Hagara jako "jednego ze swoich szanownych kolegów", który ma "świetny głos i wspaniały dorobek", a następnie – w swoim stylu – wyśmiał jego historię.
– Sammy, na głos, opowiedział mediom ok. sześć tygodni temu, że odwiedził go duch Eddiego Van Halena i obdarował piosenką, którą zapamiętał, a potem wrócił do domu i nagrał. Jest w internecie. Zeszłej nocy duch Eddiego odwiedził i mnie, w pokoju hotelowym. Oglądałem prognozę pogody, a on wszedł i się śmiał. Jego pieprzony duch się śmiał. Zapytałem: "Co znowu zrobiłeś?". Odpowiedział: "Hej Dave, pamiętasz tę piosenkę, którą dałem Hagarowi? Tak naprawdę to "In-A-Gadda-Da-Vida" [chodzi o utwór z repertuaru formacji Iron Butterfly - przyp. red.] od tyłu, ale nie mów mu tego, ku***. To wszystko zostaje w tym pokoju, prawda?". Zaśmiałem się. Podzieliliśmy się papierosem-widmem marki Malboro. Przytuliłem go i powiedziałem: "Stary, jak ja za tobą cholernie tęsknię" A on na to: "Też za tobą tęsknię, Dave. Ale wiesz co? I tak powinieneś iść do diabła". A ja na to: "Zajmij mi tam miejsce" – przyznał Lee Roth.
Gene Simmons (Kiss) uważa, że David Lee Roth to najlepszy frontman w historii rocka
Gene Simmons to basista, wokalista i współzałożyciel zespołu Kiss, który obecnie także rozwija swoją karierę solową. Muzyk działa w branży już od ponad 50 lat. I jest znany z tego, że w wywiadach raczej nie gryzie się w język.
Muzyk jakiś czas temu został poproszony, w jednym z wywiadów, o wskazanie najlepszego frontmana w historii rocka. Jego wybór padł na Davida Lee Rotha. – David, w szczytowej formie, był superfrontmanem wszech czasów. Nie było nikogo – w żadnej formie muzyki – kto kiedykolwiek wszedł na scenę i wyniósł bycie frontmanem na takie wyżyny, jak on. David miał akrobatykę i seksapil. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziano. To było bardzo bezpośrednie. Każdy ma swoje najlepsze momenty. Kiedy Elvis Presley był spuchnięty i nagi na podłodze łazienki w Las Vegas, to mogło być słabe. Ale kiedy wchodził na scenę z uśmiechem i potrząsał biodrami, był królem. A kiedy Van Halen byli u szczytu sławy, David był najlepszym frontmanem ze wszystkich – wyznał Simmons w rozmowie dla Music Radar.