Artur Rojek - “Bez końca: edycja klubowa”  w warszawskiej Stodole. Relacja z koncertu (05 czerwca 2022)

i

Autor: Screen z Instagrama/artur_rojek_official Rojek zagrał w Warszawie

Artur Rojek - “Bez końca: edycja klubowa” w warszawskiej Stodole. Relacja z koncertu (05 czerwca 2022)

Jesienna seria koncertów Artura Rojka, promująca album “Kundel” okazała się być tak dużym sukcesem, że na początku kwietnia muzyk ogłosił powrót na trasę “Bez końca”, tym razem w edycji klubowej. W jej ramach artysta zagrał w niedzielę 5 czerwca w warszawskim Klubie Stodoła. Redakcja Eski ROCK była na miejscu!

Na początku kwietnia Artur Rojek ogłosił kolejną część trasy koncertowej “Bez końca”, tym razem w odsłonie klubowej. Seria koncertów promuje wydany w marcu 2020 roku album Kundel, który dotarł do 3 miejsca listy OLiS i pokrył się złotem. Pierwsza część trasy miała miejsce jesienią i cieszyła się ogromnym zainteresowaniem fanów muzyka - nie dziwi więc, że Artur Rojek zdecydował się powrócić z kolejnymi występami .W ramach “Bez końca: edycji klubowej”, artysta postanowił zawitać do siedmiu miast - Warszawa jest czwartym przystankiem na trasie, która zakończy się już 12 czerwca w Katowicach.

Artur Rojek w warszawskiej Stodole - przeżycie zupełnie wyjątkowe

Artur Rojek zagrał w warszawskim Klubie Stodoła w niedzielę 5 czerwca. Trudno wyobrazić sobie lepsze zakończenie tygodnia! Artysta od lat cieszy się mianem jednego z najlepszych, najciekawszych i najbardziej kreatywnych przedstawicieli polskiej sceny muzycznej, a jego koncerty są tego najlepszym dowodem. Warszawski występ okazał się być przeżyciem zupełnie wyjątkowym - ale po kolei.

Eska Rock: wywiad z Nothing But Thieves

Artur Rojek - jego potrafi ukochać całe rzesze fanów

Koncert rozpoczął się tuż po godzinie 19:00, do tego czasu sala warszawskiej Stodoły wypełniła się dosłownie po brzegi. Nie dało się nie zauważyć, że Artur Rojek ma bardzo oddane rzesze fanów - widzowie powitali muzyka i jego zespół bardzo entuzjastycznie, a tej energii nie zabrakło już aż do samego końca. Muzyk zapowiadając serię koncertów wskazywał, że głównym założeniem edycji klubowej trasy “Bez końca” jest bycie jeszcze bliżej swoich fanów. Jest to aspekt dość ciekawy, bo z tego co zauważyłam, Artur Rojek to artysta z jednej strony dość powściągliwy w kontaktach z odbiorcami - cały występ pozbawiony był monologów - muzyk ograniczył się głównie do krótkiego, zwięzłego “dzięki”, wymawianego w stronę publiki pomiędzy poszczególnymi piosenkami. Z drugiej za to, sposób zachowania Rojka na scenie - emocje, energia, sposób śpiewania, bycia, poruszania się - sprawiały, że ten kontakt był odczuwalny na zupełnie innej płaszczyźnie niż kontakt werbalny.

 Nie zabrakło też momentów bezpośredniego spotkania z widownią - artysta kilkakrotnie zszedł do swoich fanów. Myślę, że są po prostu takie chwile, momenty, gdy wszelkie słowa, poza tekstami piosenek, są zbędne, a kontakt międzyludzki odczuwalny może być na zupełnie innych poziomach - emocjonalnym, cielesnym czy energetycznym i chyba właśnie ten typ kontaktu charakteryzuje relację Rojka z jego fanami. Ci zaś nie zawiedli przez cały koncert - publiczność bardzo żywo reagowała na kolejne piosenki, zdarzały się momenty, że to widownia śpiewała nawet całe zwrotki piosenek - to wtedy na twarzy muzyka widać było uznanie, wzruszenie i wdzięczność. Takie obustronne gesty są wyjątkowe i nadają danemu występowi szczególny charakter.

Tego można słuchać bez końca, wciąż od początku

Setlistę otworzyło Sportowe życie i w pierwszej części koncertu dominowały właśnie kompozycje z Kundla, z Bez końca i numerem tytułowym na czele. Nie zabrakło oczywiście piosenek z solowego debiutu Rojka, w tym wyjątkowej, akustycznej wersji Lata 76. Nie był to jedyny numer, odegrany w nieco zmienionej aranżacji - w takiej mogliśmy usłyszeć chociażby klasyki zespołu Myslovitz, ze szczególnym zwróceniem uwagi na genialną, mocną, zaskakującą Peggy Brown. Kulminacyjnym momentem koncertu był zdecydowanie wykon Beksy, którą niemal na “dwa” głosy śpiewał główny zainteresowany i jego publiczność. Polski to nie jedyny język, jaki zabrzmiał tego wieczoru w Stodole - grając na bis Rojek zaśpiewał też po włosku! Dobór i układ setlisty był zdecydowanie trafiony - bardziej energetyczne numery, do których publiczność nawet tańczyła, przeplatały się z tymi spokojniejszymi. Rojek lawirował między gatunkami - od brzmień popowych, przez rocka i elektronikę, aż po wspomniane już wyżej brzmienie akustyczne. Sam muzyk w ciągu wieczoru grał na różnych instrumentach - kilka rodzajów gitar, marakasy i tamburyno, które stało się już symbolem trasy “Bez końca”.

You Are Not Alone

Koncert Artura Rojka to coś, co każdy fan polskiej muzyki z pogranicza rocka i alternatywy powinien przeżyć. Wielką przyjemnością było posłuchać artysty, tak dobrze brzmiącego na żywo, tak świetnie i pewnie czującego się na scenie, będącego świetnym muzykiem, ale też performerem. To wielka sztuka umieć tak bardzo wpływać na publiczność, która nie chce szybko opuścić sali koncertowej, głośno domaga się bisu, ponieważ chcę słuchać, chce być ze świetnym artystą, jego energią i talentem jak najdłużej się da. Przed Rojkiem jeszcze trzy koncerty w ramach trasy “Bez końca” w wydaniu klubowym - muzyk zagra W Gdańsku (9 czerwca), Krakowie (11 czerwca) i Katowicach, gdzie 12 czerwca zakończy serię koncertów. Jeśli ktoś jeszcze waha się, zastanawia nad tym, czy warto poświęcić te dwie godziny, zaręczam, że nie ma nad czym rozmyślać, tylko pędzić po bilety i dać się porwać charyzmatycznym artyście, świetnej muzyce i wspaniałej energii, która nie schodzi z człowieka jeszcze długo po opuszczeniu klubu.