Tym razem wiadomość dotarła do nas z podwarszawskiej Lesznowoli. Funkcjonariusze dostali w nocy zgłoszenie: mężczyzna spadł z dachu samochodu i rozbił sobie głowę. Nic specjalnego, prawda? Tylko jak on się znalazł na tym samochodzie? To z pewnością obudziło ciekawość lesznowolskich śledczych.
Cytując relację piaseczyńskiej policji patrolowym „ciężko było uwierzyć w to, co usłyszeli od będących na miejscu osób”. Para z Lesznowoli postanowiła pojeździć po okolicy w dość widowiskowym stylu. Dwudziestopięciolatka kierowała samochodem podczas gdy jej mąż podróżował… na dachu! Wrażenia pewnie miał niezapomniane o ile problemów z pamięcią nie wywołała kontuzja, której nabawił się w wyniku tego cyrkowego wyczynu. Spadł z dachu auta i rozbił sobie głowę.
To prawda, że wyczyny kaskaderów w „Szybkich i wściekłych” są naprawdę imponujące, ale proponujemy je zdecydowanie pozostawić wyszkolonym profesjonalistom.
Zwyczajowo, poza sprawdzeniem papierów, funkcjonariusze postanowili zbadać trzeźwość duetu. Kierująca samochodem kobieta była zupełnie trzeźwa, jednak jej mąż okazał się być dobrze „rozgrzany” przed swoim wyczynem. Alkomat pokazał aż dwa promile w wydychanym powietrzu. Trzeba przyznać, że miał ogromne szczęście, bo upadek z jadącego samochodu mógł zakończyć się znacznie gorzej, a nawet tragicznie. Sprawa trafiła do zespołu do spraw wykroczeń. Mistrzyni kierownicy grozi odebranie prawa jazdy za spowodowanie zagrożenia w ruchu drogowym. Jej mąż swoją karę otrzymał i powinien dziękować Ślepemu Losowi, że była tak łagodna.
