To pytanie zadają sobie teraz w mediach społecznościowych ludzie z branży reklamowej, graficy, choć nie wątpimy, że będzie to także sprawa do skomentowania dla kartografów. Na pierwszy rzut oka za grafiką jest przecież wszystko w porządku. Europa jest tam, gdzie jesteśmy przyzwyczajeni, Ameryka Północna się zgadza, Azja też na miejscu. Tutaj często odwracamy wzrok, bo przecież z lenistwa nie spojrzymy na inne rejony. A może jednak? Gdy nasz mózg przestanie na siłę dopasowywać grafiki do map, które znamy zacznie się dysonans… Zaraz, co z tą Afryką? Co się stało z Ameryką Południową?
Trudno nam powiedzieć, co mogło stać za tym niecodziennym graficznym konceptem. Może chodziło o przedstawienie naszego kraju w roli bieguna geograficznego? To prawda, że mamy swoją siłę przyciągania, ale chyba nie aż taką by zmienić sposób krążenia naszej planety.
Może autorzy chcieli się zbliżyć do map przedstawiających prawdziwe rozmieszczenie i rozmiar kontynentów. Na co dzień korzystamy z map przedstawiających nasz świat jako płaski. Mimo rosnącej popularności teorii spiskowych oraz licznych szeregach płaskoziemców niestety nie możemy ich uznać za w pełni realne przedstawienie świata. Jest to uproszczenie, które ułatwia nam korzystanie. Prawdziwy rozmiar poszczególnych regionów jednak w oczywisty sposób może odbiegać od obrazu, co dobrze pokazuje interaktywna mapa The True Size Of.
Czyli twórcy tego tajemniczego planu chcieli pokazać nam „jak to jest naprawdę”? Możliwe, lecz jeśli tak, to „troszkę” przesunęły im się południowe kontynenty. Kolejna interpretacja to „świat marzeń”. Bo przecież może autor/ka konceptu marzył/a o świecie, gdzie droga z północnego wybrzeża Hiszpanii do Panamy będzie równie szybka co skok przez kanał La Manche. Nie hejtujemy, doceniamy koncept, z pewnością też chcielibyśmy mieć znacznie bliżej na karnawał do Brazylii lub piękny wieczór z tango w boskim Buenos. Tylko niestety stan faktyczny geografii nam to troszkę utrudnia.
i
