Wacław „Vogg” Kiełtyka rozpoczął działalność muzyczną w drugiej połowie lat 90., a w 1996 roku stał się jednym ze współzałożycieli zespołu Decapitated. Temu bardzo szybko udało się zyskać uznanie w świecie metalu, także za granicą, dzięki czemu miał on okazję występować m.in. na Ozzfest. W 1998 roku Kiełtyka dołączył do składu Lux Occulta, od lat działa on także jako muzyk sesyjny i ma na koncie współpracę m.in. z grupą Vader i Renatą Przemyk.
Ważnym momentem w karierze muzyka stał się rok 2019, kiedy to ogłoszono "Vogga" jako nowego gitarzystę prowadzącego w amerykańskiej legendzie heavy metalu, Machine Head. Kiełtyka zastąpił w składzie Phila Demmela i brał udział w nagraniach płyty ØF KINGDØM AND CRØWN, która ujrzała światło dzienne w sierpniu 2022 roku. Niestety, okazuje się, że album ten zapisze się w historii jako pierwszy - i jedyny - stworzony z udziałem polskiego gitarzysty.
"Vogg" odchodzi z Machine Head
Jak poinformował za pośrednictwem swoich social mediów sam gitarzysta, trasa z Machine Head, którą odbył jesienią ubiegłego roku, była jego ostatnią jako członkiem tej formacji. "Vogg" podkreśla we wpisie z soboty 17 lutego, że to Decapitated pozostaje zespołem dla niego najważniejszym, a ten ma na ten rok imponujące plany, w tym trasę po USA i Europie oraz sesję studyjną. W dalszej części wpisu, gitarzysta podziękował członkom Machine Head, na koniec zapewnił, że obecnie skupiać się będzie na pracy nad nowym materiałem Decapitated, zapewnia jednak, że pozostaje chętny do współpracy jako muzyk sesyjny z innymi artystami, artystkami i grupami.