Steven Wilson odpowiada fanom, którzy krytykowali jego flirt z muzyką pop. "Przemysł muzyczny to nie jest branża usługowa"
Steven Wilson, bez dwóch zdań, kojarzony najbardziej jest z progresywnej strony. A to chociażby za sprawą działalności w zespole Porcupine Tree. Na płytach solowych także nie zapomina o tego typu dźwiękach. Wilson nie boi się jednak także zaskakiwać swoich słuchaczy.
Najlepszym tego przykładem był krążek To the Bone z 2017 roku, który stylistycznie znacząco odbiegał od jego dotychczasowej twórczości. Muzyk postanowił konkretnie zatrzeć granice między różnymi gatunkami. Nic więc dziwnego, że ta śmiała decyzja wywołała niemałe poruszenie wśród jego fanów. Dołożył bowiem do swojego brzmienia także elementy popowe.
W niedawnym wywiadzie dla podcastu The Vinyl Guide, Wilson przyznał otwarcie, że trzeba zachować równowagę między artystycznym rozwojem a potencjalnym zrażeniem do siebie części publiczności. Na pytanie, czy obawia się, że fani zniechęcą się do jego twórczości przez różnego rodzaju eksperymenty, odpowiedział następująco: – W pewnym sensie się tego obawiam. Ale jednocześnie się tym delektuję. To brzmi, jakbym celowo robił wszystko, żeby zdenerwować ludzi, ale tak nie jest.
Artysta wyjaśnił, że eksplorowanie nowych muzycznych terytoriów jest dla niego aspektem iście kluczowym.
Przemysł muzyczny to nie jest branża usługowa. Nie próbujesz zrozumieć, czego ludzie chcą i im to dajesz. To bardzo dziwna branża, w której, w pewnym sensie, aby być artystą musisz być samolubny w tym, co robisz i robić to dla siebie. Ale potem, paradoksalnie, musisz wyjść i znaleźć publiczność, która tego chce. Więc to jest taka dychotomia, której nigdy nie da się całkowicie pogodzić. Więc jeśli robię coś bardzo innego i wiem, że to zdenerwowało ludzi, to zrobiłem to dobrze. Jeśli rozumiesz, co mam na myśli. Czy kiedykolwiek powinienem martwić się niezadowoleniem swojej publiczności? Nie sądzę – powiedział Wilson.
W dalszej części wywiadu artysta wrócił do wspomnianego albumu To the Bone oraz negatywnej reakcji części fanów na "popową wrażliwość", której nie zabrakło na tym krążku.
– To zdenerwowanie sprawiło mi radość. Ponieważ oznaczało to, że nie dostarczyłem tego samego, że nie schlebiałem mojej publiczności. Nadal idę naprzód i ewoluuję. A jeśli chcą iść ze mną, to świetnie. Ale jeśli nie to, oczywiście, jestem smutny, ale też zdaję sobie sprawę, że to część "kontraktu", że zrobiłem dobrze – podsumował Steven Wilson w podcaście The Vinyl Guide. Jego zdaniem, pewne "niezadowolenie" publiczności może być wręcz oznaką, że artysta podąża właściwą drogą!
Przypomnijmy, że brzmienia popowe były także mocno obecne na kolejnym solowym albumie Wilsona, czyli The Future Bites z 2020 roku.
Steven Wilson wydał nowy album. I zagra dwukrotnie w Polsce w 2025
W marcu 2025 roku Wilson wydał album The Overview, który z pewnością spodobał się fanom progresywnej odsłony jego twórczości. Artysta, wraz ze swoim zespołem, będzie promował całość na koncertach na Starym Kontynencie. W rozpisce nie zabrakło Polski. Wilson zagra w naszym kraju dwukrotnie: 4 czerwca 2025 roku wystąpi na warszawskim Torwarze, a dzień później, 5 czerwca, w PreZero Arenie w Gliwicach.
Będą to pierwsze solowe występy Wilsona w pełnym składzie od 2018 roku. Artysta zapowiedział, że nadchodzące koncerty będą "doświadczeniem audiowizualnym". – Po raz pierwszy zagram także muzykę z "The Harmony Codex", a także kompozycje ze wszystkich moich poprzednich płyt. Jestem niesamowicie szczęśliwy, że znów będę mógł występować z moim inspirującym zespołem – powiedział Wilson, cytowany w informacji prasowej.