Def Leppard był jednym z najpopularniejszych zespołów rockowych lat 80-tych. Grupa podbijała listy przebojów kolejnymi wydawnictwami - od debiutanckiego On Through the Night, przez High 'n' Dry, aż po Pyromanię i Hysterię, które tylko utwierdziły ich status wielkich gwiazd. Choć w latach 90-tych status zespołu nieco zmalał, na rzecz innych grup, które pojawiły się na rynku, to formacja wydaje kolejne wydawnictwa, które zyskują uznanie krytyków i podbijają listy przebojów. Pod koniec maja swoją premierę miał najnowszy, dwunasty w dyskografii zespołu album, zatytułowany Diamond Star Halos, który dotarł do 10 miejsca listy Billboard 200.
Czego brakuje współczesnym zespołom rockowym według gitarzysty Def Leppard?
Grupa jest obecnie w trakcie monumentalnej trasy koncertowej, na której dzieli scenę z Joan Jett i zespołami Mötley Crüe i Poison. To właśnie z tej okazji zespół udzielił wywiadu dla kanały Listen Next!, podczas rozmowy gitarzysta Phil Collen został zapytany o to, czy jest w stanie wskazać współczesnego artystę, artystkę czy zespół, któremu mógłby przekazać pałeczkę. Odpowiedź muzyka nie była zbyt optymistyczna.
Nie wiem, słucham dużej ilości rzeczy, ale sam nie wiem. Wciąż czekam. Wcześniej, kiedy zespoły lub artyści pisali muzykę, było to spowodowane tym, że chcieli być kimś i właśnie pisaniem piosenek wyrazić siebie, dzielić się nimi i mówić „Wow, sprawdź to”, w przeciwieństwie do dzisiejszego „Wow, spójrz na mnie proszę, kochaj mnie”. Nie chcę brzmieć jak stary koleś, ale coś takiego właśnie według mnie się dzieje. I wciąż czekam na kogoś takiego jak Prince lub Led Zeppelin, po prostu kogoś, kto ma w sobie coś więcej. - powiedział Collen.
Co trzeba mieć w sobie, żeby osiągnąć sławę?
Collen twierdzi, że współczesnym muzykom, nie tylko tym, grającym rocka, brakuje chęci i pasji do tworzenia sztuki, za bardzo za to interesuje ich chęć zdobycia sławy, a ta często jest wielka i gwałtowna, ale krótka. W równie krytyczny sposób gitarzysta wypowiedział się na temat artystów, grających inne gatunki, mówiąc, że po prostu nie dostrzega żadnych potencjalnych headlinerów wielkich festiwali.