Paul Stanley wskazał 5 najlepszych albumów w dorobku Kiss
Kiss to jeden z najsłynniejszych zespołów rockowych wszech czasów. Ta amerykańska grupa była obecna na rynku muzycznym aż przez pięć dekad! Przez ten czas muzycy wypuścili w świat dwadzieścia studyjnych albumów. Ponadto dołożyli do tego kilka płyt koncertowych. Od początku i aż do samego końca (w 2023 zespół zakończył działalność) w składzie Kiss znajdowało się dwóch muzyków: wokalista i basista Gene Simmons oraz wokalista i gitarzysta Paul Stanley, który ostatnio – w jednym z wywiadów – został zapytany o najlepsze wydawnictwa w dorobku Kiss.
Muzyk miał za zadanie wyróżnić pięć albumów. Jak się okazało: nie wskazał wyłącznie studyjnych krążków.
Listę Stanleya otworzył słynny koncertowy album Alive! (1975). – To naprawdę uchwyciło esencję doświadczenia na żywo. Albumy live bywały nudne, ale my chcieliśmy płyty, która by cię wciągnęła, zanurzyła w tym wszystkim – powiedział w podcaście Broken Record. Nie od dziś wiadomo, że całość została ulepszona w studiu. – Snobi mogli na to patrzeć z góry, ale prawda jest taka, że ten album wciąż jest uważany za jeden z największych, jeśli nie największy, album na żywo w historii.
Wokalista i gitarzysta Kiss nie mógł nie wskazać na Destroyer (1976), na którym znalazły się takie legendarne kompozycje, jak m.in. Detroit Rock City czy Shout It Out Loud. – Praca z producentem Bobem Ezrinem była dla nas nauką, zostaliśmy zdyscyplinowani i podnieśliśmy swój poziom pisania. Wiele z tych piosenek graliśmy do samego końca na koncertach.
Kolejny wybór okazał się już sporym zaskoczeniem. Stanley w swoim TOP5 umieścił także Sonic Boom (2009). – Kocham ten album i kocham ducha, który w niego włożyliśmy. [...] Gdyby piosenka taka jak "Modern Day Delilah" znalazła się na "Rock And Roll Over", stałaby się klasykiem.
Co jeszcze znalazło się w zestawieniu autorstwa Stanleya? Muzyk postanowił wyróżnić ponadto wspomniany wyżej Rock And Roll Over (1976). – Podoba mi się ten album, choć nie brzmi nawet w przybliżeniu, tak jak wówczas brzmieliśmy, po "Alive!". To coś nieuchwytnego, być może z powodu obecności niektórych osób, z którymi pracowaliśmy.
Na sam koniec Stanley wspomniał jeszcze o kolejnym koncertowym wydawnictwie, a mianowicie Kiss Unplugged (1996). – Bez efektów, bez wzmacniaczy, bez biegania — tylko my z gitarami i perkusja. Śpiewający z całych sił. Daje to szansę zaprezentowania piosenek. Zawsze uważałem, że dobrą piosenkę można zagrać na jednej gitarze. Usłyszeć "Sure Know Something" czy "I Still Love You" w takiej formie, to jest coś w rodzaju "wow". Kocham prostotę i fakt, że to jest niezaprzeczalne. To po prostu czterech facetów ze swoimi instrumentami.
Powstanie dokument o pożegnalnej trasie Kiss
Na temat pożegnalnej trasy zespołu, która rozpoczęła się w 2019 roku i miała pierwotnie zakończyć się dwa lata później (plany pokrzyżowała pandemia koronawirusa), powstaje obecnie pięcioodcinkowy dokument. Potwierdził to już jakiś czas temu Paul Stanley za pośrednictwem mediów społecznościowych. Muzyk udostępnił zdjęcie, na którym widać jego żonę, Erin, w trakcie udzielania wywiadu na potrzeby wspomnianej produkcji. Na razie więcej szczegółów na temat nadchodzącego dokumentu nie poznaliśmy.
Po zakończeniu ostatniego koncertu grupy, który odbył się na początku grudnia 2023 roku w Stanach Zjednoczonych, muzycy zapowiedzieli... nową erę. Fani ujrzeli film, w którym zapowiedziano występy hologramowe. Według zapowiedzi, pierwsze występy Kiss, w takiej formie, mają odbyć się w 2027 roku. Nad całym projektem pracuje firma Pophouse.