Najdziwniejsze gitary elektryczne. Komu się to mogło podobać?

i

Autor: YouTube

Najdziwniejsze gitary elektryczne. Komu się to mogło podobać?

2022-09-01 16:24

Kształt tego instrumentu zmieniał się, bywał elementem dopełniającym styl danej muzyki. Niektórych muzyków nie umiemy sobie wyobrazić z inną gitarą niż ta, na której zawsze grali.

Wśród gitar są oczywiście klasyki, które znamy wszyscy. Charakterystyczny kształt stratocasterów, na których grał Hendrix, Clapton czy David Gilmour to chyba najsłynniejszy z nich. Zaraz obok plasuje się Gibson Les Paul ze swoim okrągłym, nawiązującym do klasycznego pudłem. Kiedy Lemmy Kilmister brał do ręki inny bas niż Rickenbacker można było wręcz wyczuć, że coś nie pasuje. Podobnie ze Stevem Harrisem z Iron Maiden. Jego Fender Precission bass to zarówno pod względem wyglądu i brzmienia nieodłączny element artysty, niezależnie od tego gdzie gra.

Przyjrzyjmy się gitarom wyklętym, niesławnym potworkom, które mają dziś opinię najbrzydszych. Nie przeszkadza to by znajdywały wciąż swoich miłośników i osiągały wysokie ceny na aukcjach. W końcu każda potwora znajdzie swego amatora.

Tomek Lipiński w Esce ROCK: rozmowa o wolności, inspiracji, rzeczywistości i fascynacji młodym pokoleniem

1. Tonika

Nasz ranking otwiera radziecka gitara Tonika. Często nazywana jest najgorszą/najbrzydszą gitarą w historii. W naszej redakcji jest posiadacz takiego instrumentu i stanowczo zaprzecza, jednak trzeba przyznać, że wygląd nigdy nie był mocną stroną instrumentu z leningradzkiej fabryki. To klasyczny reprezentant szkoły zza Żelaznej Kurtyny, kiedy kraje komunistyczne starały się wytwarzać swoje wersje towarów zachodnich, tworzyć alternatywy dla ich wzornictwa. Jednak wychodziło to często słabo przez niedobory w zasobach i możliwościach. Tonika jest paskudna, toporna, twarda. Jednak ma swój urok!

2. Formanta

Fabryka instrumentów o tej nazwie znajdywała się na terenie dzisiejszej Białorusi. W czasach ZSRR powstawało tu wiele instrumentów, w tym gitary elektryczne, basowe oraz legendarne syntezatory Polivoks, o których mamy nadzieję napisać kiedyś więcej. Formanty powstawały w różnych wersjach, niektóre miały nawet wbudowywane efekty: tremolo oraz fuzz.

3. Fender Custom Shop 60th Anniversary Series Snake Head Telecaster

Kolekcjonerzy mówią, że jest piękna, bo nawiązuje do historycznego modelu. Jednak trudno nam się z nimi zgodzić. Każdy, kto widział telecastera i spojrzy na ten instrument zobaczy, że najważniejsze proporcje zostały tu zaburzone. Oczywiście jego posiadacze nie dadzą się przekonać szczególnie, że tych gitar wyprodukowano niewiele i są straszliwie drogie.

4. Gibson Moderne

Jeśli twoim znakiem rozpoznawczym jest konkretny model i tradycja z nim związana – nie kombinuj, bo zepsujesz. Przykładem tego jest konstrukcja Gibson Moderne. Co tu się wydarzyło? Nie wspominając o główce gryfu, która sama w sobie mogłaby mieć tutaj osobne miejsce. Co ciekawe, polska fabryka Defil skopiowała w czasach PRLu tą gitarę i stworzyła swój model Kosmos – dziś bardzo popularny wśród kolekcjonerów.

5. Gibson Futura

Mówiliśmy już, że lepsze jest wrogiem dobrego? No to kolejny przykład z legendarnych zakładów Gibson. Ten koszmarek miał zwiastować gitary przyszłości. Na szczęście przyszłość okazała się być znacznie ładniejsza. W tej serii wyszedł także model explorer, który był równie nieudany.

6. Peavey Razer

W latach 80-tych królował heavy metal, a więc gitara musiała nie tylko głośno grać, ale potrzebowała nowego agresywnego wyglądu. Eksperymentowały wszystkie marki, niektóre niestety przesadziły z „ostrością”. Oto przykład

7. Charvel Hydra

Gra jakby żywcem wyjęta z 8-bitowej konsoli do gier! Ma swój urok, ale niestety, podobnie jak grafika dawnych gier, jej estetyka się szybko zestarzała.

8. Musicvox

Kochacie szalone psychodeliczne lata 70-te? Te gitary z pewnością powstawały w głowach odbywających międzywymiarowe podróże. Jest tak brzydka, że aż piękna i brzmi wspaniale.

9. Bender Distortcaster

Dowcip z klasyka, czy szalona wizja Salvadora Dali? Nie wiemy, ale jego dziwnemu kształtowi dał się swego czasu nawet porwać Phil Campbell z Motorhead.