Prawdziwy profesjonalista jednak przykłada się tak samo do roli na wielkiej scenie jak i na podstawionej ławie. Marek Piekarczyk do takiego rodzaju fachowców zdecydowanie należy i w roli barda sprawdził się doskonale. Co ciekawe przyznał, że rola ta była dla niego pewnym wyzwaniem, szczególnie jeśli chodzi o tekst piosenki. Spodziewaliście się, że o ubiór chodzi? Nie, właśnie o tekst.
- To prześmiewcza piosenka, bardzo frywolna – mówił Piekarczyk na planie – Nie wiem czy kiedykolwiek śpiewałem frywolniejszą.
To fakt, że wers o „miętoszeniu” tego, co żona ma pod sukienką wydaje się ostrzejszy niż „Twe ciało jest wciąż nienasycone” z jednego z największych przebojów TSA – „Kocicy”. Czy to źle? Naszym zdaniem nic w tym złego szczególnie, że w średniowiecznych karczmach raczej dominowały przyśpiewki właśnie w takim stylu, a nie przesadnie wysublimowane poetyckie frazy rodem z pełnym metafor poetyckich wersów.
Scena z rockowym wokalistą może i nie jest długa, ale ogląda się ją przyjemnie. Piekarczyk zwraca uwagę, że w ten sposób można ciekawie opowiadać o dawnej rzeczywistości.
- Nasza historia to nie tylko machanie szablą i morderstwa – zauważa słusznie artysta – To także takie historie, żarciki, sceny w knajpie.
Trudno się nie zgodzić, nie samą krucjatą i walką z Krzyżakami człowiek żyje. Mamy nadzieję, że to nie ostatni występ wokalisty w filmie, bylibyśmy bardzo radzi (nieironicznie) zobaczyć go w roli barda w jednym z popularnych uniwersów fantasy.
Polecany artykuł: