Lata 90te dzwoniły! Najgorsze okładki świata #18

i

Autor: YouTube

Lata 90te dzwoniły! Najgorsze okładki świata #18

2022-11-29 16:28

Okładka z czterema pępkami rzeczywiście nie jest najbardziej udanym dziełem sztuki świata. Możemy oczywiście pochwalić ją za inkluzywność wobec różnych modeli cielesności, ale tak jakoś zupełnie na poważnie, niespecjalnie garną nam się do niej ręce. Co się za nią kryje?

Lata 90-te to czas, gdy zmęczony amerykańskim blichtrem i wręcz karykaturalnym wizerunkiem rockowych bogów z gitarami rynek muzyczny powiedział „dosyć!” Odpowiedzią z tamtej strony oceanu był grunge, który przywrócił rockowi autentyczność. No, przynajmniej na chwilę, zanim nie pożarły go korporacje medialne, wydawnicze oraz zajmujące się modą, a przejście do mainstreamu odarło go z charakteru i wykorzystało jako paliwo do nowego rodzaju boysbandów. O tym jednak kiedy indziej.

Muzyka rockowa lat 90-tych - Polska. Tak brzmiał rodzimy rock w tej dekadzie!

W tym samym czasie w Europie muzyka rockowa wraca do korzeni na Wyspach. W stacjach radiowych, w telewizjach muzycznych zaczyna królować muzyka wyrosła z klubów Londynu, Manchester oraz Birmingham. Nadszedł czas britpopu. Co ciekawe, na kontynencie muzyka i styl kojarzone były ze spokojnymi i zmanierowanymi Brytyjczykami. W samej Wielkiej Brytanii natomiast była to muzyka krewkich chłopaków z pubów, kochających piwo, mecze i rozróbę, zwanymi „lads”. Słuchając spokojnych ballad Oasis trudno w to uwierzyć, ale tak było. O tym zjawisku z pewnością będziemy pisać jeszcze nie raz.

Mając to tło, przenosimy się do Holandii, gdzie w 1985 roku powstaje zespół Hallo Venray. Szukając swojej muzycznej tożsamości wyspecjalizowali się w spokojnych, nastrojowych kawałkach, które dziś z powodzeniem możemy nazwać indie rockiem. Nie za mocno, bez efekciarstwa, bez niepotrzebnej agresji, idealne na podróż samochodem przez deszczową równinę. W ich muzyce jest dużo słodko-gorzkiej nostalgii.

Okładka ich trzeciego albumu, zatytułowanego „The More I Laugh, The Hornier Due Gets” dobrze dopełnia image antyidoli, który grupa przyjęła. Jeśli słowo „rock” kojarzy Wam się z Motley Crue i ich ekscesami, The Rolling Stones albo innymi gigantami, którzy pod najdroższe hotele podjeżdżali luksusowymi limuzynami, by następnie demolować apartamenty w szale alkoholowo-narkotycznym, to tutaj znajdziecie antytezę takiego stylu.

Spokojni ludzie, śpiewający o bliskich każdemu codziennych sprawach, których muzyka nie zdewastuje uszu słuchaczy. Z drugiej strony okładka, która jest anty-gwiazdorska, zamiast prezentować młodych, pięknych, gniewnych, pokazuje miejsca ciał, które panowie często wolą jednak ukryć pod koszulą, szczególnie jeśli nie wyznacza środka idealnie umięśnionego brzucha.

Hallo Venray w połowie lat 90-tych miał swój najlepszy moment kariery, w tym wyjątkowo udany występ na festiwalu Pinkpop. Wraz z przemijaniem mody na britpop i grunge w drugiej połowie dekady ich popularność także topniała, na szczęście jednak nie rozpadli się. Grają i wydają płyty dalej, mając za sobą najwierniejszych fanów. Ostatni album wydali w 2022 roku. Jego okładka nawiązuje do serwetki lub menu z przydrożnej restauracji. Takiej, w której napijesz się dobrej kawy, zjesz ciastko i chwilę odsapniesz. Tak po prostu, bez napinki, normalnie. Taka sama jest muzyka na „Coffee and cake” i bardzo dobrze. W końcu w rocku zawsze chodziło o wolność i podążanie własną drogą, nawet jeśli moda minie.