John Paul Jones (Led Zeppelin) nigdy nie interesował się kolekcjonowaniem instrumentów
W świecie gitarzystów i basistów często panuje niemal kult wobec starych, tzw. "vintage'owych" instrumentów. Ich historyczna wartość jest nie do podważenia. Nie brakuje jednak osób, które twierdzą, że płacenie fortuny za stary instrument nie ma sensu, jeśli ten nie służy głównemu celowi, czyli graniu.
Z tym hasłem zdecydowanie zgadza się John Paul Jones, basista znany z Led Zeppelin. Muzyk przyznał otwarcie, że nigdy nie interesowało go kolekcjonowanie instrumentów tylko po to, żeby je zbierać...
– Mój stary bas Fendera, którego używałem w Zeppelinach, przeszedł wiele ponownych lakierowań. Nigdy nie byłem pedantyczny w kwestii zachowania oryginalności rzeczy. Prawdopodobnie nie powinienem był, ale to Jazz Bass z '62 roku, który kupiłem nowy. Nabyłem go, żeby na nim grać, a nie wieszać na ścianie. Nienawidzę instrumentów, które tylko wiszą na ścianach. Wszystkie moje instrumenty wiszą, ale ich używam. Zdejmuję je ze ścian i na nich pracuje. W przeciwnym razie idą w odstawkę – powiedział John w wywiadzie dla magazynu Vintage Guitar.
Robert Plant śpiewa utwory Led Zeppelin. Archiwalne wideo już w sieci
Festiwal Pinkpop na swoim kanale na YouTubie regularnie udostępnia archiwalne koncerty w bardzo dobrej jakości. Ostatnio pojawił się tam występ Roberta Planta i zespołu The Sensational Space Shifters z 2014. Set wspomnianego koncertu był oparty głównie o utwory Led Zeppelin.
Koncert rozpoczął się od hipnotyzującego wykonania Babe I'm Gonna Leave You, czyli kompozycji, która znalazła się na debiutanckim albumie LZ. Trzeba jednak pamiętać, że została napisana przez amerykańską piosenkarkę folkową Anne Bredon. Później publiczność usłyszała nieśmiertelny Black Dog, nastrojowy Going To California czy pełen energii Ramble On. A na sam koniec muzycy zagrali z kolei legendarną kompozycję, a mianowicie Whole Lotta Love.