Jestem jaka jestem! Najgorsze okładki świata #28

i

Autor: YouTube

Jestem jaka jestem! Najgorsze okładki świata #28

2023-02-08 17:08

Druga płyta Lady Gagi była wydarzeniem, o którym pisały wszystkie portale muzyczne, każda szanująca się gazeta i to nie tylko z tych skupionych na scenie pop. Po sukcesie "The Fame" poprzeczka oczekiwań zawieszona była naprawdę wysoko, artystka stanęła przed wyzwaniem jak sprostać oczekiwaniom po tak doskonale sprzedanym i przyjętym debiucie. Wtedy wydarzyło się coś, czego nikt się nie spodziewał.

Z kiepskimi okładkami bywa różnie, ale ta trafiła się w czasach, gdy istniał już internet 2.0, gdzie fani otwarcie i publicznie mogli opowiadać o swoich wrażeniach, dzielić się ocenami twórczości ulubionych gwiazd. Lady Gaga miała ich już wtedy naprawdę dużo, a po "The Fame" oczekiwali oni czegoś wielkiego. Dostali paskudną grafikę, jakby pijany syn szwagra usiadł do niepełnej, pirackiej wersji Photoshopa i inspirując się najbardziej kiczowatymi grafikami lat 80-tych chciał coś przekazać. Jak to mogło przejść przez sito wytwórni, managementu i wreszcie samej artystki, dla której przecież wizualna strona promocji muzyki jest tak bardzo istotna?

BULLET FOR MY VALENTINE w trasie. Jason Bowld dla Eski Rock

To jedna z tajemnic, które będą badać w przyszłości paradokumentalne seriale, a gdyby wydarzyło się to w połowie XX wieku z pewnością byłby o tym odcinek programu Bogusława Wołoszańskiego. Fani nie zostawiali na okładce suchej nitki, negatywnych recenzji było tak wiele, że aż zaczęły je cytować mainstreamowe media, takie jak choćby The Guardian. Nie chcemy ich przytaczać, ponieważ zawierały wiele wulgaryzmów.

Dokąd pędzi ten motocykl?

Spróbujmy jednak zrozumieć, gdzie mogły leżeć inspiracje. Lady Gaga od samego początku czerpie garściami z muzycznego i estetycznego doroku lat 70-tych i 80-tych. W jej zmiennym stylu, prowokacjach i nawiązaniach widać świadome cytaty z Davida Bowie'go, Queen, stylistyki artystów disco spod znaku lustrzanej kuli, asymetryczne fryzury, brokat i neony nawiązują do klubowej kultury syntezatorów i popu. Wszystko, wszędzie i naraz, wymieszane w wielkim tyglu wyobraźni artystki.

Paskudna grafika „Born this way” także ma w sobie zapisanych kilka kontekstów. Patrząca na nas w dziwnym grymasie twarz artystki z jednej strony przypomina lalkę Barbie, a więc ikonę popkultury, kobietę idealną, ale także kobietę-zabawkę, co prowadzi nas dalej. Wyraz twarzy Gagi niebezpiecznie zbliża się do tego, jaki kiedyś miały popularne sex-lalki. Czy artystka stawia się w takiej roli? Raczej kłóci się z taką konwencją, o czym świadczy reszta obrazu. Jeśli jest to sztuczna sex-lalka Barbie to właśnie odpaliła trzeci bieg, zakręciła kołami i jedzie rozjechać wszystkich, którym przez głowę przeszedł brak szacunku dla niej i innych. To agresywna w wymowie praca, która mówi jasne „taka jestem i albo mnie akceptujesz, albo spadaj!”

Skąd zatem to połączenie z motocyklem? Naturalnym skojarzeniem wydają się Transformersy, popularne w latach 80-tych, lub ich poprzednicy: GoBots. Główny czarny charakter w serii GoBots transformował się właśnie w motocykl i jego design może przypominać to, co zrobiono z wokalistką. Nie wierzycie? Sprawdźcie sobie jak wyglądał Cy-Kill. A jeśli wydaje Wam się to absurdalny trop to pamiętajcie, że Gaga to rocznik 1986, zatem dorastała w czasach, gdy w TV dla dzieci królowały właśnie seriale o Transformersach, GoBots, GiJoe, He-Manie, She-Rze oraz wielu innych postaciach z liniami zabawek. 

Motocykl i tytuł z pewnością nawiązują także do nieśmiertelnego rockowego klasyka: "Born to be wild", tak jak pseudonim artystki jest mrugnięciem okiem do fanów Queen.

To było zamierzone, ale nie wracajmy do tego

Wreszcie o okładkę zapytano kiedyś samą wokalistkę. Odpowiedziała krótko, że jest to wyraz jej przemian: jako człowieka i artystki. Chodziło o pokazanie dynamiki, ciągłego ruchu, ciągłej zmiany muzycznej i wizerunkowej. Lady Gaga nigdy się nie zatrzymuje, stagnacja jest jej obca, a żadna forma nie jest ostateczna. Po latach okazało się to prawdziwe, bo wokalistka udowodniła na wielu polach swój talent, tak w różnych gatunkach muzyki jak i choćby jako aktorka. W pełni to rozumiemy, ale jednocześnie jesteśmy pewni, że można to było zilustrować lepiej, szczególnie dysponując takimi budżetami jak wydawcy gwiazdy.

Od ukazania się płyty „Born This Way” mija w tym roku 12 lat. Z okazji X-lecia została ona wznowiona ze zmienioną okładką, co pokazuje, że nigdy nie jest za późno by naprawić błąd.