Pierwsze informacje o tym, iż planowane jest nakręcenie filmu biograficznego o historii zespołu Kiss pojawiły się w samym środku wybuchu popularności na tego typu projekty. Już w 2021 roku to Paul Stanley zdradził pierwsze plany, potwierdzone kolejno przez wieloletniego menedżera Kiss. Doc McGhee wyznał wtedy, że produkcja została roboczo zatytułowana "Shout It Out Loud", a jej scenariusz, za który odpowiedzialny był Ole Sandersa, jest de facto gotowy. Kolejno dowiedzieliśmy się, że fabuła filmu miałaby się skupiać na samych początkach działalności Kiss. Kolejne wieści nadeszły w 2022 roku, kiedy to ujawniono, że startują prace na planie projektu i trafi on na platformę Netflix w 2024 roku.
Jak już dobrze wiemy, nic takiego się nie wydarzyło, a jesienią ubiegłego roku media obiegły nowe informacje w sprawie projektu. Deadline donosił, że postanowiono rozpocząć współpracę z wytwórnią Lionsgate (odpowiada ona również za wyczekiwaną biografię Michaela Jacksona). Okazało się także, że całkowicie zmieniła się ekipa twórców filmu, a jej nowym reżyserem został Joseph McGinty Nichol, podczas gdy Darren Lemke dostał zadanie napisania nowego scenariusza.
Gwiazda popu jako ikona Kiss?!
Przekazywano wtedy również, że start na planie filmu planowany jest na II kwartał 2025 roku. Wygląda na to, że w tamtych informacjach naprawdę coś było na rzeczy!
Także Deadline wskazuje, że znany jest już odtwórca roli Paula Stanleya. Angaż do filmu miał otrzymać znany z zespołu Jonas Brothers, przed laty będący jedną z gwiazd Disneya, Nick Jonas! Portal wskazuje, że to sam aktor i wokalista miałby śpiewać w produkcji, w związku z czym będzie potrzebował nieco czasu, aby przećwiczyć sposób śpiewania, by jak najbardziej zbliżyć się do Stanleya. Deadline donosi również, że reżyser projektu miałby być już także bliski wyboru osoby, która wcielać by się miała w Gene Simmonsa.
