Na ten koncert wielu i wiele naprawdę czekało. Już pod koniec ubiegłego roku w przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się pogłoski, jakoby do ponownej wizyty w naszym kraju szykowali się Panowie z Guns N' Roses. Te ostatecznie rzeczywiście znalazły potwierdzenie w rzeczywistości, a pokaz legend hard rocka w Polsce w ramach trasy "Because What You Want & What You Get Are Two Completely Different Things Tour" zaplanowany został na sobotę 12 lipca.
Formacja po raz kolejny powróciła do Warszawy, drugi raz w karierze na tutejszy PGE Narodowy. Nie jest już od dłuższego czasu tajemnicą fakt kontrowersji wokół organizacji akurat wydarzeń muzycznych na tym obiekcie. Od dawna już dyskutuje się na temat akustyki stadionu, który nawet zapracował sobie na mało chlubne miano "studni narodowej". Tak naprawdę co koncert, to w przestrzeni publicznej wybuchają awantury na temat tego, że raz na zawsze powinno się zaprzestać organizacji koncertów na warszawskim Narodowym.
"Tego nie dało się słuchać"!
Nie inaczej sytuacja wygląda przy okazji koncertu Gunsów w Warszawie. Faktem jest, że już w jego trakcie w przestrzeni publicznej zaczęły pojawiać się głosy, że tym razem warunki akustyczne na Narodowym przekraczają wszelkie dopuszczalne granice. Zgodnie z pojawiającymi się w sieci wpisami, ciężko słuchało się już pokazu gości specjalnych, czyli Public Enemy, jednak apogeum nadeszło w trakcie występu głównej gwiazdy.
Zadecydowano, że podczas sobotniego koncertu zespołu dach Narodowego będzie zamknięty. Mogłoby się wydawać, że to dobry pomysł, który zapobiegnie tak dużemu rozchodzeniu się dźwięku. Faktem jednak jest, że wcale nie sprawiło to, że zebrani na stadionie dużo lepiej niż wtedy, gdy dach jest otwarty, słyszeli występ. W sieci pełno jest wpisów i komentarzy w sposób niezwykle ostry krytykujących warunki akustyczne podczas występu Guns N' Roses. Napłynęły do nas również głosy o opuszczaniu pokazu po raptem kilkunastu minutach ze względu na trudności ze zniesieniem panującej na stadionie sytuacji.
Według komentujących, chociażby pod postem odnośnie koncertu na Facebooku Eski ROCK, całość wyglądała nieco lepiej z poziomu płyty, niż trybun. Sporo jest również dość zgodnych głosów, jakoby w odbiorze dźwięku pomagał fakt słuchania występu w odpowiednich zatyczkach. Obecni na Narodowym fani i fani jednym chórem zgadzają się również co do tego, że w sobotę 12 lipca przekroczona została pewna granica, która dobitnie powinna pokazać, że zlokalizowany w Warszawie PGE Narodowy nie jest obiektem przystosowanym do organizacji na nim akurat koncertów.
Jak wiemy jednak, z wielu względów prawnych artyści i artystki wciąż będą pojawiać się ze swoimi trasami właśnie na Narodowym. Nie da się jednak nie zauważyć, że coraz więcej zespołów decyduje się na granie w rodzimych halach i arenach lub wybierają na swoją wizytę inną lokalizację, niż akurat Stolicę.
Poniżej kilka przykładowych wpisów, które pojawiły się pod postem na Facebooku Eski ROCK:
Pierwszy i ostatni raz byłem na koncercie na Narodowym. Pogłos się niósł gdzie chciał. Ale... ale Slash to najlepszy gitarzysta, którego w życiu widziałem. A widziałem dużo. Zabrońcie, zakażcie organizacji koncertów w tym miejscu. Zbrodnia dla fanów muzyki.
No niestety, akustyka była tak masakryczna, że trudno o przyjemność. Czerwona kartka dla organizatora.
Było spoko. Chociaż narodowy to kryminał jeśli chodzi o nagłośnienie. Powinien być zakaz organizowania tam koncertów. A ktoś mówił że Axl nie daje rady śpiewać?!
Szalały i nic nie słyszały 🤣🤣🤣🤣Kiedy ludzie wreszcie zrozumieją żeby nie kupować biletów na koncerty w tym największym kiblu akustycznym w kraju…🤦♂️🤦♂️🤦♂️🤦♂️
Rozwiąż quiz o Guns N' Roses:
