To pierwsza operacja wazektomii z użyciem samochodu. Naprawdę: półciężarówki

i

Autor: Twitter

To pierwsza operacja wazektomii z użyciem samochodu. Naprawdę: półciężarówki

2022-09-16 16:26

Oczywiście praca nad najdelikatniejszymi „częściami” operacji wymagała użycia precyzyjnych narzędzi. Nikt niczyjej męskości nie musiał rozjeżdżać, jednak ta historia pokazuje jak pomysłowość ludzka potrafi ratować każdą sytuację. Oraz, że prowizorka to talent występujący nie tylko u Słowian.

Firma Rivian, która produkuje napędzane elektrycznością półciężarówki chwali się tym, że jako pierwsza wprowadziła na rynek właśnie takie samochody w wersji ekologicznej. Do tej pory półciężarówka kojarzyła się raczej z obrazem klasycznego amerykańskiego prowincjusza zwanego „redneck” i najczęściej reagującego na jakikolwiek postęp, szczególnie ekologiczny lub obyczajowy. Teraz, za sprawą wspomnianej marki, można także pojeździć sobie „jak prawdziwy Amerykanin”, ale bez spalin. Teraz będą mogli się pochwalić jeszcze jedną rzeczą, w której są pierwsi. To ich samochód jako pierwszy wziął udział w wazektomii.

Tomek Lipiński w Esce ROCK: rozmowa o wolności, inspiracji, rzeczywistości i fascynacji młodym pokoleniem

W tym miesiącu, do kliniki w Teksasie przyjechał pacjent na zabieg. Wszystko przebiegało jak trzeba dopóki nie pojawił się poważny problem: awaria prądu. Doktor Christopher Yang miał na ten dzień zapisanych kila operacji i akurat trafiło na moment gdy miał się zabrać do wspomnianego zabiegu. Ktoś z jego zespołu zażartował, że może warto użyć akumulatora z samochodu by odpalić urządzenia potrzebne do wykonania zabiegu. Na wszelki wypadek dr Yang zapytał pacjenta, czy nie ma nic przeciwko, ale ten zgodził się ze śmiechem. Jak widać, w Teksasie nikt nie boi się nietypowych rozwiązań.

Operacja się udała, pacjent już nie musi martwić się o potencjalne ryzyko zostania ojcem, chirurg może pochwalić się wykonaniem zabiegu w niecodzienny sposób. Czy marka wykorzysta to do reklamy swoich samochodów? Cóż, hasło „nasz samochód pozbawi Cię ojcostwa” chyba nie będzie specjalnie zachęcające, ale może spece od marketingu wymyślą coś lepszego? Jest nad czym pracować.