Po raz kolejny okazuje się jak bardzo nieprawdziwe jest określanie średniowiecza mianem Ciemnych wieków. Wygląda na to, że myśl inżynierska tamtych czasów była jeszcze bardziej zaawansowana niż nam się wydawało. Naukowe czasopismo Plos One opublikował 15 marca zdjęcia i analizy metalowego szkieletu, który wyłonił się spod zniszczonych fragmentów murów. Wygląda na to, że przydomek „Żelaznej Damy” od tej pory nie będzie należał do Margaret Thatcher, lecz właśnie do paryskiej katedry.
Szkielet tworzy sieć metalowych elementów, które można porównać do zszywek. Rozmiar oczywiście ma znaczenie, bo katedralne mury trzymają około 50-centymetrowe klamry.
- Studiując inne gotyckie świątynie z podobnego okresu nigdzie nie natrafiliśmy na żelazo w konstrukcji – mówi w rozmowie z Live Science profesor Maxime L'Héritier, główny autor badania oraz wykładowca paryskiej uczelni Université Paris 8 – Jesteśmy przekonani, że to właśnie dzięki nim można było zbudować tak wysoką konstrukcję.
Rzeczywiście wysokość katedry musiała w czasie jej budowy budzić co najmniej podziw. Budynek ostatecznie osiągnął 69 metrów. Dla porównania pierwszy amerykański wieżowiec zwany Home Insurance Building, ukończony w 1891 roku, czyli 656 lat po katedrze, miał wysokość 54,9 m. Prace rekonstrukcyjne katedry po pożarze trwają już 4 lata i powinny się zakończyć do przyszłego roku. Właśnie na 2024 zapowiedziano ponowne otwarcie budynku dla zwiedzających.