Dr Ruja Ignatova urodziła się w Bułgarii, posługuje się językami (oprócz ojczystego mówi biegle po angielsku i niemiecku), a nagrania z jej wystąpień na prestiżowych konferencjach można znaleźć na YouTube. Atrakcyjna, czarująca, charyzmatyczna, a do tego doskonale merytorycznie przygotowana potrafiła zachęcić wielu ostrożnych graczy do inwestycji, która ostatecznie puści ich z torbami.
Początek jej działalności to rok 2014, kiedy Ignatova wraz z Sebastianem Greenwoodem ogłosili światu powstanie nowej kryptowaluty. Twórcy obiecywali, że pogrzebie Bitcoin, a na konferencjach piękna dr Ruja zjednywała sobie publiczność świetnymi wystąpieniami. W ciągu zaledwie trzech lat udało się zgromadzić rzeszę inwestorów z ponad 170 krajów, którzy włożyli w OneCoin prawie 4 miliardy dolarów. Królowa kryptowalut miała być nawet przez niektórych komentatorów typowana na następcę Marka Zuckerberga.
Inwestorzy, kupując pakiety edukacyjne spółek córek OneCoin, otrzymywali specjalne uprawnienia do „wykopywania” waluty. Dodatkowo każdy, kto namówił znajomych lub przyjaciół na zakup kolejnych pakietów otrzymywał w nagrodę następne uprawnienia. To klasyczny schemat piramidy finansowej, gdzie działanie i korzyści są uzależnione od napływu nowych osób. To tak zwany schemat Ponziego, przed którym ostrzegają od lat instytucje finansowe. Przykładem takiej piramidy w Polsce był fundusz Amber Gold.
Pierwsze wątpliwości pojawiły się już w 2015 roku, kiedy to bułgarscy urzędnicy zaczęli przyglądać się OneCoin. Wtedy firma szybko zamknęła biura w Bułgarii i zaczęła korzystać z pomocy zagranicznych banków do swoich operacji, a serwery bazowały głównie w Hong Kongu. W ciągu następnych lat naczelne instytucje finansowe kolejnych krajów zaczęły oficjalnie ostrzegać przed OneCoin, a służby policyjne zaczęły swoje śledztwa. Pierwsze aresztowania miały miejsce już w 2018 roku. Rok później zostanie aresztowany brat pięknej doktor, Konstantin Ignatov, pod zarzutem prania brudnych pieniędzy i oszustwa.
Królowa jednak nie dała się złapać. Zniknęła w 2017 roku i do dziś nie wiadomo gdzie się znajduje. Nagroda za informacje o niej jest rzeczywiście wysoka, jednak służby zdają sobie sprawę, że tak bogata osoba może mieć wielu potężnych przyjaciół, a jeśli nawet nie ma, to może ich sobie dość szybko kupić.