Pam i Tommy - historia skandalu w 8 odcinkach. Warto obejrzeć serial?

i

Autor: Screen z YouTube/ ONE Media Recenzja serialu "Pam i Tommy"

"Pam i Tommy" - historia skandalu w 8 odsłonach. Recenzja głośnego serialu

2023-10-03 9:19

Wraz z wejściem na polski rynek platformy streamingowej Dinsey+, w naszym kraju wreszcie zadebiutował głośny serial “Pam i Tommy”. Losy aktorki-modelki i perkusisty wzbudzały spore emocje jeszcze przed swoją oficjalną premierą - produkcja opowiada w końcu historię ogromnego skandalu, którego ofiarami padło sławne małżeństwo. Czy warto było tyle czekać? Co takiego wyróżnia ten serial i co najważniejsze - czy warto poświęcić prawie osiem godzin na obejrzenie go?

Pierwsze informacje o tym, że powstaje serial, mający opowiedzieć historię małżeństwa Pameli Anderson i Tommy’ego Lee z naciskiem na okres, gdy została skradziona i upubliczniona ich seks-taśma, pojawiły się w 2018 roku. Reżyserem i odtwórcą roli perkusisty Mötley Crüe miał początkowo być James Franco (to firma producencka jego i Setha Rogena opracowała projekt serii), jednak w wyniku oskarżeń o molestowanie seksualne, aktor opuścił projekt. Pod koniec 2020 roku oficjalnie ogłoszono, że to telewizja Hulu zajmie się realizacją serialu - jako odtwórcy głównych ról ogłoszeni zostali Lily James (Pamela Anderson), Sebastian Stan (Tommy Lee) i Seth Rogen (Rand Gauthier). Zdjęcia do produkcji ruszyły w kwietniu 2021 roku, a już w maju świat obiegły pierwsze zdjęcia, przedstawiające ucharakteryzowanych odtwórców głównych ról - to już wtedy media oszalały na punkcie dopiero co powstającego serialu. Ten zadebiutował 2 lutego 2022 roku, w Polsce zaś dopiero 14 czerwca tego samego roku - wraz z wejściem na rodzimy rynek platformy Disney+ i liczy sobie 8 odcinków.

Metalowe albumy wszech czasów / Eska Rock

Nieoczywisty sposób podejścia do tematu

Fabuła serialu Pam i Tommy skupia się na bardzo konkretnym okresie małżeństwa Pameli Anderson i Tommy’ego Lee. Mowa oczywiście o kradzieży, a następnie nielegalnym upublicznieniu ich nagranej podczas miesiąca miodowego seks-taśmy. Została ona oparta na artykule Pam and Tommy: The Untold Story of the World's Most Infamous Sex Tape, autorstwa Amandy Chicago Lewis, który ukazał się w magazynie “Rolling Stone” w 2014 roku. Choć twórcy bardzo zabiegali o to, by Pamela była konsultantką produkcji, ta kategorycznie odmówiła, Tommy co prawda nie miał nic wspólnego z serialem, to od samego początku bardzo entuzjastycznie podchodził do pomysłu jego stworzenia. Ta dwie reakcje na planowaną produkcję już same w sobie niejako wskazują, z jakim podejściem do całej sprawy będziemy mieć tu do czynienia. Bo Pam i Tommy to nie jest taka zwykła historia głośnego związku, naznaczonego wielkim skandalem - twórcy zdecydowali się wejść w tą sytuację dużo głębiej.

Namiętność, seks, gadający penis i mocne zderzenie z przykrą rzeczywistością

Serial podzieliłabym na dwie części - trzy pierwsze odcinki to pełna nagości, seksu, namiętności, humoru historia rodzącego się świeżego uczucia, coś w stylu “miłości od pierwszego wejrzenia”, przeplatana próbą przedstawienia trudnego i przykrego losu stolarza, byłego aktora porno, który pracował nie tyle dla małżeństwa, co dla Tommy’ego. Muzyk oszukał mężczyznę, a ten w zemście ukradł jego sejf, w którym znajdowała się “słynna” taśma. To właśnie w tych odcinkach pojawia się prześmieszna, nietypowa scena “rozmowy” Lee ze swoim penisem, którego to perkusista próbuje przekonać, że Pamela to ta jedyna. Nieco mniej sympatycznie robi się od chwili, gdy fabuła dochodzi do momentu upublicznienia taśmy, a ten przykry nastrój nie będzie opuszczał widza już do samego końca - jakby nie patrzeć, mamy tu do czynienia z dramatem biograficznym.

Szybka akcja, klimat gorącej Kalifornii i niesamowita charakteryzacja

Akcja serialu toczy się bardzo szybko, co prawda skoki po linie czasu mogą nieco zaburzyć odbiór tym, którzy nie do końca znają historię związku Pameli i Tommy’ego, drogę jej kariery, czy dyskografię Mötley Crüe, jednak w żaden sposób nie wpływa to na atrakcyjność fabuły i na to, że wciąga ona swoją intensywnością już od pierwszych minut. Nie da się ukryć, że na pozytywny odbiór serialu największy wpływ ma świetne aktorstwo. Cała trójka odtwórców głównych ról - Lily James, Sebastian Stan i Seth Rogen zdecydowanie stanęli na wysokości zadania, tak bardzo wchodząc w odgrywaną postać, że widz w pewnym momencie niemal całkowicie zapomina, że nie ma przed sobą prawdziwej Pameli i prawdziwego Tommy’ego, tylko dwójkę aktorów młodego pokolenia. Robotę robi tu oczywiście niesamowita charakteryzacja, która trwała wiele godzin i wymagała od obojga sporego poświęcenia (noszenie protez różnych części ciała, peruk, soczewek, rysowanie tatuaży, piercing itp.).

Ludzie uznają, że jesteś odlotowy, będą przybijać piątkę, a mnie uznają za dziwkę. [...] To nie absurd, tylko prawda, nie masz pojęcia, nie musiałeś z tym walczyć. - Cytat z odcinka 4, “Kaseta Mater Beta”.

Pamela w ujęciu feministycznym

Pam w odczytaniu Lily James to nieoczywista postać - piękna, seksowna, ale też bardzo wrażliwa i co ciekawe, wcale nie taka pewna siebie. Anderson przedstawiona w serialu doskonale zdaje sobie sprawę z podwójnych standardów branży, w której pracuje, z tego, że postrzegana jest jedynie przez pryzmat swojego ciała, choć ona wciąż liczy na więcej - i ma do tego ogromne ambicje. Te feministyczne ujęcie postaci aktorki-modelki jest niezwykle ciekawe, tak bardzo inne od tego, jaki obraz Pameli Anderson wytworzyły przez te wszystkie lata media. Prawdziwym przeczołganiem dla widza jest odcinek “Pamela w Krainie Czarów”, czyli moment totalnie obrzydliwego przesłuchania, jakiemu naprawdę została poddana Pamela Anderson.

Postacie męskie - dupek i biedny miś, a potem zamiana ról

Bardzo ciekawi mnie, kto wpadł na pomysł przedstawienia Tommy’ego Lee jako nie do końca zrównoważonego dupka tylko w jednym odcinku, by zrobić z niego następnie słodkiego misia, który chętnie gotuje, dba o swoją żonę, jej samopoczucie i w ogóle wydaje się być niemal ideałem faceta - łobuz, ale z klasą. Myślę, że nie trzeba być wielkim znawcą biografii Tommy’ego, by wiedzieć, że daleko mu do ideału męża i myślę, że to nieco szkodliwe, że ta postać została zbudowana właśnie w taki sposób, idealizujący i romantyzujący “bad boyów”, sprawców przemocy (Tommy został prawomocnie skazany za pobicie Pameli). Już lepiej jest z drugim bohaterem - odgrywanym przez Rogena Gauthierem, którego może na początku można żałować, ale z każdym kolejnym głupim działaniem jego postać tak bardzo irytuje, że jedyne o czym marzyłam, to jego totalny upadek.

Klimat lat ‘90, początki Internetu i muzyka

Pam i Tommy to też szersze spojrzenie na klimat i kulturę lat ‘90, tu świetnie oddanych za pomocą wspaniałych zdjęć, za które odpowiada Paula Huidobro. To czasy dopiero co raczkującego Internetu, a potyczki bohaterów z komputerami, do których podchodzą niemal jak do gryzących węży są naprawdę komiczne. Tą atmosferę można było podkręcić dużo bardziej za sprawą… muzyki. Ale z niezrozumiałych dla mnie powodów twórcy zdecydowali się lawirować nie tylko między gatunkami, ale też czasami - skupienie się tylko i wyłącznie na muzyce lat ‘90, która tu się pojawia, ale jest jej zaskakująco mało, jeszcze bardziej podbiłoby wrażenie tamtych czasów. Ale z muzyką twórcy mieli to więcej problemów, co jest niesamowicie przykre, biorąc pod uwagę fakt, że jedną z głównych postaci jest tu Tommy Lee.

Gorzka refleksja na temat muzycznych zmian

Podejście do muzyki to najsłabszy element tego serialu. Pojawia się w nim kilka scen, podczas których Sebastian Stan “gra” na perkusji. Cudzysłów wynika z tego, że naprawdę nie trzeba być znawcą, żeby zauważyć, jak bardzo jego ruchy nie pokrywają się z puszczanym podkładem - momenty te są wyjątkowo żenujące i po prostu zwyczajnie przykre. Moment ukazanych wydarzeń to czas, gdy Mötley Crüe pracują nad płytą Generation Swine, która miała być ich wielkim powrotem (wiadomo jak wyszło). Dzięki temu w serialu pojawia się kilka scen ze studia, widać także pozostałych członków zespołu. Fajnie, że twórcy zdecydowali się przedstawić też zmiany, jakim scena rockowa ulegała w tamtych czasach, a których uosobieniem jest Tommy - do niedawna gwiazdor glam metalowego zespołu, który musi zrobić miejsce dla młodszych, dla nowego podejścia do muzyki, w którym nie ma już miejsca na takie bogactwo i rozpustę - mowa oczywiście o rodzącym się wtedy grunge’u. Obserwacja jego nieuniknionej porażki to jeden z ciekawszych elementów tego serialu.

Wykorzystany potencjał

Od samego początku wielu zadawało sobie pytanie, czy powstanie takiego serialu ma jakikolwiek większy sens, niż próba wzbudzenia ponownej sensacji na skandalu sprzed prawie 30 lat. Okazuje się, że tak - próba odczytania tragicznej sytuacji, bo nie da się tego inaczej nazwać, Pameli przez pryzmat feministyczny, który dziś jest tak bardzo obecny w przestrzeni publicznej, pokazania zagubionego człowieka - bo tak też można patrzeć na postaci zarówno Tommy’ego jak i Gauthiera - który nie do końca wie, jak powinien się zachować w danej sytuacji sprawiają, że serialu wcale nie ogląda się jak historii życia rozkapryszonych celebrytów i złego człowieka. To nieco głębsza analiza zachowań człowieka w trudnej dla niego sytuacji, mechanizów, po jakie wtedy sięga, person, jakie przybiera. Koniecznie warto znać ten serial, a z perspektywy fana czy fanki rocka po prostu trochę przymknąć oko na muzyczne niedoskonałości.

ZOBACZ TAKŻE: Co Tommy Lee napisał do Pameli Anderson po premierze serialu o ich małżeństwie?