Na wiele lat w pamięci świata pozostaną widoki chaotycznie wycofujących się Amerykanów oraz tysiące przerażonych cywili (Afgańczyków i nie tylko), którzy próbują dostać się do odlatujących z Kabulu samolotów. Zdjęcia, na których widać stłoczone przerażone kobiety i dzieci, w popłochu uciekające przez Talibami oraz filmy ze spadającymi nieszczęśnikami, którzy próbowali uczepić się podwozia maszyny – to sceny, które będą zawsze kojarzyć się z tym czasem.
Jednak to przecież nie jest film i nie kończy się tragicznym finałem i napisami. Życie w kraju pozostawionym we władaniu religijnym fanatykom trwa. Autorzy otwartego listu przedstawicieli środowisk artystycznych Afganistanu nie pozostawiają wątpliwości, że żyją w strachu o własne życie. To już nie jest tylko kwestia ograniczania działalności artystycznej.
- (…) w Afganistanie wprowadzają swoje rządy terroru, niszczą przyszłość afgańskich kobiet, zamykają edukację dla dziewcząt, doprowadzają do zapaści gospodarki i szybko nadchodzącego głodu, ryzykując życiem milionów niewinnych Afgańczyków – piszą podpisani. Dodają, że wszelkie przejawy sztuki kreatywnej są dla fanatyków herezją i mogą sprowadzić na twórcę nawet śmierć. Już, jak piszą, „sporo artystów, pracowników kultury i dziennikarzy jest w śmiertelnym niebezpieczeństwie, uwięzionych w Afganistanie”. Pozostanie i poddanie się woli Talibów nazywają „równoznacznym z powolną śmiercią.”
Artyści zwracają się do przywódców USA oraz Unii Europejskiej prosząc o zdecydowane działania, które mogłyby ochronić resztki praw człowieka, które są jeszcze dostępne w tym kraju. Pod listem podpisali się dziennikarze, filmowcy, malarze, graficy i muzycy. Możecie przeczytać go tutaj, oraz dowiedzieć się jak wesprzeć jego autorów.
Polecany artykuł: