YUNGBLUD, “YUNGBLUD” - recenzja najnowszego albumu muzyka

i

Autor: Materiały prasowe Recenzja nowej płyty YUNGBLUDA

YUNGBLUD, “YUNGBLUD” - recenzja najnowszego albumu muzyka

2022-09-02 18:50

W piątek 2 września swój najnowszy album wydali nie tylko Panowie z Megadeth. Swoją trzecią już solową płytę zaprezentował też uwielbiany przez fanów, pochodzący z Wielkiej Brytani, młody artysta YUNGBLUD. Jego najnowszy krążek to słodko-gorzka podróż do roztańczonych lat 80-tych i prawdziwy hołd dla brytyjskiej muzyki.

O Dominiku Harrisonie zrobiło się głośniej w 2019 roku, kiedy to swoją premierę miał przebojowy singiel Loner. Niecały rok wcześniej ukazał się debiutancki album młodego artysty. Krążek 21st Century Liability utrzymany był w klimacie rocka alternatywnego, całkiem sporo można na nim znaleźć też odniesień do brzmień rapu i hip hopu. Zmianę przyniósł wydany w grudniu 2020 roku album weird! na którym to YUNGBLUD zdecydowanie bardziej sięgnął do korzeni muzyki pop-punkowej, tak popularnej na początku lat dwutysięcznych. Płyta została bardzo dobrze przyjęta przez krytyków, a fani dosłownie ją pokochali - wydawnictwo zadebiutowało na pierwszym miejscu brytyjskiej listy przebojów. Umiejętne poruszanie się po różnych gatunkach i tak żywe i szczere odniesienia do klimatów rockowych i punkowych sprawiło, że YUNGBLUD został doceniony przez największe nazwiska w branży, z Mickiem Jaggerem i Ozzym Osbournem na czele. To oni właśnie określili go mianem nadziei muzyki rockowej.

Ikona wyrzutków, która da wam nadzieje, ale nie będzie ukrywać przykrej prawdy o świecie

Nie będę ukrywać, że byłam dosyć ciekawa nowej płyty YUNGBLUDA. Choć artysta jest już na rynku od kilku lat, to mam wrażenie, że dopiero od dwóch lat na dobre buduje swoją pozycję, odnajduje konkretną ścieżkę muzyczną, którą chciałby podążać. Dziś młodzi fani muzyki postrzegają go dosłownie jako ikonę alternatywnego brzmienia. Nie bierze się to z niczego. Dominic od lat odważnie wypowiada się na tematy społecznie ważne - opowiada się za prawami społeczności LGBTQ+, głośno mówi o problemach, dotyczących zdrowia psychicznego młodych osób, nazywając samego siebie tym, który zawsze opowie się po stronie dziwaków, wyrzutków i odmieńców. Fakt, że stał się niejako głosem pokolenia, tym bardziej sprawia, że interesujące jest to, co ma do powiedzenia na swoim najnowszym albumie.

YUNGBLUD - wywiad na temat nowego albumu. „Nigdy nie byłem tak podekscytowany!”

Odzyskać swoje imię

Album został zatytułowany po prostu YUNGBLUD, a na jego okładce znalazł się ubrany w czarną, obszerną marynarkę, opatrzoną różnymi naszywkami wokalista Na tle tej czerni wyróżniają się przede wszystkim jego częściowo czerwone włosy, od razu przywodzące na myśl element buntu. Jak powiedział sam muzyk w wywiadzie dla magazynu “NME”, najnowsza płyta to dla niego sposób na odzyskanie własnego imienia i udowodnienie, że nie jest on żadną karykaturą, a prawdziwym, wartościowym artystą, który wie czego chce i ma całkiem sporo do powiedzenia.

Album otwiera wydany jako pierwszy oficjalny singiel z krążka numer The Funeral, do którego ukazał się też wyjątkowy klip, w którym gościnnie pojawili się Ozzy, Sharon i Kelly Osbournowie. Piosenka już od pierwszych nut wyraźnie sugeruje, że choć na nowym wydawnictwie młody artysta nadal trzyma się rockowych klimatów, to tym razem postanowił sięgnąć do przeszłości, a konkretnie do lat 80-tych. Numer jest świetny, szybko wpada w ucho, jest dynamicznym, ale powiedziałabym też, że bardzo symboliczny. W refrenie YUNGBLUD śpiewa:

I've been dancing at my funeral

Waitin' for you to arrive

I was hoping you'd look beautiful

Dancin' with tears in your eyes

But nobody came, what a shame, shame, shame

Już od samego początku YUNGBLUD zapowiada więc słuchaczowi, że ten album to dla niego jak nowy początek, swoisty bunt przeciwko szufladkom, w które, wbrew sobie, został włożony po wydaniu pierwszych wydawnictw.

Modern new wave opatrzone kolorem

Nawiązania do lat 80-tych stają się oczywiste, gdy słyszymy charakterystyczne intro Tissues - kojarzysz te nuty? Nic dziwnego, w wydanym jako czwarty singiel numerze Dominic sampluje kultowy numer The Cure, Close To You. Muzyk zdecydował się osobiście poprosić o zgodę na ten krok Roberta Smitha, którego miał okazję poznać na jednej z gal rozdania nagród. Kolejna legenda muzyki okazała się być fanem artysty - lider The Cure powiedział, że bardzo docenia ten opowiadający o miłości do samego siebie utwór. Brzmieniowo tym samym tropem podążają na płycie chociażby Mad, Dont’Go i wspaniałe, wciągające Sex Not Violence. Tu tanecznych klimatom towarzyszy ważny tekst, wprost odnoszący się do procesu odkrywania własnej płci. Opowiadając o tak istotnym temacie przy akompaniamencie pogodnych rytmów, Dominic podejmuje się ciekawego zadania sprawiając, że staje się on szczególnie przystępny. YUNGBLUD mówi wprost, przestańmy się krygować mówiąc o seksie współczesnych, młodych ludzi. O tym, jak ważny był dla YUNGBLUDA w pracach nad tym krążkiem gatunek, znany jako new wave, niech świadczy fakt zamknięcia całego krążka kolejnym, bardzo mocno kojarzącym się z dyskografią The Cure The Boy In The Black Dress. Ten numer ma szansę stać się prawdziwym hymnem wszystkich tych, którzy stale są czy byli wyśmiewani ze względu na swój wygląd, styl, pasje i zainteresowania. Mocną stroną Dominica jest to, że jest on w stanie pisać tak bardzo przystępne dla młodych ludzi teksty, w których mogą się oni w pełni odnaleźć, utożsamić się z nimi i uświadomić sobie, że nie są na świecie sami.

Nie zabrakło oczywiście także pop punkowych klimatów, a najlepszym tego przykładem jest dynamiczny Don't Feel Like Feeling Sad Today, inspirowany brzmieniem Ramones (co bardzo dobrze słychać). Choć tekst powstał na kanwie bardzo depresyjnego nastroju, to YUNGBLUD postanowił zrobić wszystko, żeby przekształcić te emocje w coś dobrego i wyzwalającego.

Warto łączyć siły z innymi

Memories to świetny duet z WILLOW, która także wyrasta na nazwisko w świecie rocka alternatywnego i pop punku, z którym warto się liczyć. To ciekawy, przyjemny dla ucha numer, mający w sobie więcej popowego klimatu. Sam singiel jest bardzo wyzwalający w warstwie tekstowej, opowiada o porzuceniu myśli o traumach, odważnym wykrzyczeniu ich światu tak, by można było je zamienić w coś pozytywnego, wyzwalającego. Choć nie jest to duet w dosłownym znaczeniu tego słowa, to jednym z twórców wspaniałego, równościowego Cruel Kids jest Dan Smith z zespołu Bastille, który nadał mu ciepłego, synth-popowego brzmienia. 

Świetnym wyrazem popowych, spokojniejszych klimatów jest klimatyczna ballada Sweet Heroine (tak, słowne skojarzenia nie są przypadkowe) i piękne Die For A Night.

W każdej opowieści są rysy

Zdecydowanie najsłabszym momentem na płycie jest I Cry 2. Choć to niezwykle istotny numer, jeśli chodzi o tekst - to tak bardzo wyzwalające słyszeć słowa piosenki “It's all right, mate, I cry too”, to zupełnie niepotrzebnie został zniszczony użyciem autotune’a! Dominic jest bardzo dobrym wokalistą, nie trzeba poprawiać jego głosu, zdecydowanie lepiej posłuchać sobie wersji na żywo.

Pokonamy was miłością, serdecznością i radością

Jestem naprawdę zaskoczona tym, jak bardzo pozytywny całościowo jest ten album. Choć porusza on ważne, trudne i niełatwe tematy, nie brak tam smutku i przykrości, to jego główne przesłanie można by ująć w słowach “Pokażemy wam, że wszystko można załatwić, a świat można zmienić miłością, radością i serdecznością”. YUNGBLUD nie boi się mówić, że świat jest obrzydliwy, niesprawiedliwy i przykry, stara się jednak, by negatywy zamienić w pozytywy, młody artysta namawia wręcz do tego, aby kierować się w życiu miłością, bo to ona jedyna jest w stanie uratować świat. Trudno odmówić mu racji.

Biorąc pod uwagę świetne brzmienie, bardzo inteligentnie i świadomie nawiązujące do korzeni pop punkowych klimatów, tak zręcznie odwołujące się do tego, co działo się w muzyce w latach 80-tych, do tego świetne, mocne i prawdziwe teksty, trudno nie podzielić zdania Ozzy’ego i Jaggera. Oby więcej takich postaci w świecie cięższych brzmień. Choć krążek trwa raptem nieco ponad 30 minut, to jest niezwykle spójny i zwarty, brzmi świeżo i bardzo dobrze wpisuje się w muzyczne klimaty, które teraz dominują na rynku. Nie oznacza to jednak, że YUNGBLUD podąża ślepo za modą, zdecydowanie nie. Muzyk w bardzo ciekawy sposób przedstawił brzmienie, które zdecydowanie gra mu w duszy - to bardzo prawdziwy i dobry album, będę do niego wracać, szczególnie w gorszych chwilach, by przypomnieć sobie, że wszystko co złe, można zmienić w pozytywne.

Ocena: 4,5/5