Kontekst jest bardzo jasny: w tym roku między w stanie Floryda wprowadzono przepisy zakazujące wpuszczania nieletnich na pokazy burleski oraz drag queens. Co więcej, tego typu występy nie mogą odbywać się w przestrzeni publicznej dostępnej dla wszystkich. Tymczasem festiwal Welcome to Rockville nie miał żadnych ograniczeń wiekowych i występując w tak zwanym dragu (przebraniu za osobę innej płci) wokalista Tool złamał prawo.
Z początku muzyczne media i komentatorzy spodziewali się, że byłą to celowa akcja poparcia dla środowiska LGBTQ+, jednak wokalista w ostrych słowach odciął się od takiej interpretacji.
- Uprawiałem cross-dressing dawno zanim te clickbaitowe ćpuny wyrosły z pieluch – nie przebiera w słowach Keenan, który już w 1997 roku występował podczas tras koncertowych w kobiecym przebraniu - To dość szalone jak technologia poszła naprzód i chciałem przypomnieć tę kreację i to jest tak naprawdę wszystko. Nie jestem politycznym typem, to nie miało nic wspólnego z Florydą.
Trudno jednak odcinać się w pełni od politycznego kontekstu, szczególnie, że polaryzacja społeczeństwa w USA jest równie silna co w Polsce, a obozy demokratów i republikanów przypominają dwie zwaśnione nacje na każdym polu: od gospodarczego przez kulturowy aż po obyczajowe. Maynard Keenan dodaje, że prywatnie jest stanowczo przeciwny ograniczaniu czegokolwiek, a szczególnie prawa do artystycznego wyrażania siebie, a jedynie nie chce być włączany w debatę polityczną jako jedna z jej stron.
- Jeśli jest tu jakieś przesłanie to: bądź sobą, nie bój się być sobą – tłumaczy.
Łatwo powiedzieć, gdy jest się znaną i niezależną gwiazdą rocka, a zdecydowanie trudniej, gdy należysz do mniejszości, która przez prawodawców postrzegana jest jako niebezpieczna grupa tylko dlatego, że masz inną orientację seksualną lub ubierasz się niezgodnie z pewnym kanonem.
Polecany artykuł: