Już za kilka dni, a dokładnie 17 marca, swoją premierę będzie miał wyjątkowy album zespołu U2. Grupa postanowiła nagrać na nowo aż czterdzieści swoich klasycznych utworów. Nowe wersje kompozycji złożą się na projekt Songs of Surrender. Do tej pory poznaliśmy już cztery re-recordingi - Pride (In The Name of Love), With Or Without You, One i Beautiful Day. Wydawnictwo promowane będzie na serii koncertów w Las Vegas. To właśnie przy okazji tego ogłoszenia potwierdziły się słowa Larry'ego Mullena Jr. Perkusista już kilka tygodni temu otwarcie powiedział, że stan zdrowia nie pozwala mu na koncertowanie, a więc jeśli grupa zdecyduje się na występy, on nie będzie brał w tym udziału. Podczas koncertów w Las Vegas za perkusją zasiądzie Bram van den Berg. To wszystko doprowadziło do zrodzenia się licznych plotek.
U2 planuje zakończyć działalność?!
Jedną z najgłośniejszych jest ta mówiąca, że grupa przymierza się do zakończenia działalności! Koncerty bez perkusisty - i założyciela, brak nowej muzyki, a jedynie nagranie na nowo tej starej. Fani zaczęli więc spekulować, że dni irlandzkiego zespołu są już policzone. Na te rewelacje postanowił zareagować The Edge. Gitarzysta udzielił wywiadu magazynowi "The Telegraph", w którym zdradził, że U2 zdają sobie sprawę z krążących plotek, są one jednak całkowicie nieprawdziwe. Muzyk zwrócił uwagę na to, że takowe pojawiały się na przestrzeni lat już wielokrotnie. The Edge wyraził żal z powodu braku Larry'ego na nadchodzących koncertach, przyznał, że zdarza mu się kłócić z Bono, historia zespołu jest jednak tak silna, że nie będzie łatwo ją zakończyć.
Jesteśmy bardzo rozczarowani, że Larry nie dołączy do nas w Vegas. Nie taki był plan. Wszyscy spodziewaliśmy się, że czterech członków-założycieli pojawi się na scenie, a wchodzenie w bardzo długi proces podejmowania decyzji nie było naszym założeniem. Po tym, jak dowiedzieliśmy się, że Larry nie może z nami grać, byliśmy w rozterce – czy możemy teraz wyciągnąć wtyczkę, skoro już zobowiązaliśmy się do czegoś? Jakie będą tego konsekwencje, nie tylko dla tego niesamowitego miejsca i ludzi, którzy zaufali nam, dając szansę jego otwarcia, ale także dla naszej reputacji? Wiesz, dbamy o takie rzeczy. Jeśli się zobowiązujemy, prawie nigdy nie rezygnujemy z występu. Więc to była wieloaspektowa decyzja, ale to była ona właściwa, nie mam co do tego żadnych wątpliwości. Bardzo nie możemy się doczekać następnego razu, kiedy będziemy mogli wyjść się na scenę z Larrym jako naszym perkusistą. Będzie nam go strasznie brakowało. Ale myślę, że teraz jest w porządku - powiedział The Edge w wywiadzie.