U2 i 40-lecie The Unforgettable Fire. "Trzeba iść naprzód"
W świecie muzycznym istnieje coś takiego jak tzw. "syndrom trzeciej płyty". To bardzo ważny sprawdzian dla każdego wykonawcy. Irlandzka formacja U2 zdała go bardzo dobrze w 1983 roku za sprawą albumu War, na którym znalazły się dwa legendarne utwory: Sunday Bloody Sunday i New Year's Day. Całość została entuzjastycznie przyjęta, a muzycy stawali się coraz bardziej popularni. Grupa, napędzona pierwszymi sukcesami, zabrała się dość szybko za tworzenie materiału z myślą o kolejnej płycie. Członkowie U2 nie chcieli jednak iść po najmniejszej linii oporu.
– Wraz ze Steve'em Lillywhitem nagraliśmy trzy albumy i jednogłośnie byliśmy przekonani, że trzeba iść naprzód. Nie mieliśmy żadnych wątpliwości, że nie możemy powtarzać ciągle tej samej formuły. Zaczęliśmy rozważać, z kim jeszcze powinniśmy nawiązać współpracę – wspominał gitarzysta The Edge w książce U2 o U2.
Postawiono na dwóch producentów: Briana Eno, znanego z Roxy Music, oraz Daniela Lanoisa. – Uważałem, że ściągniecie kogoś, kto pomógłby nam pójść w innym kierunku, było świetnym pomysłem. Potrzebowaliśmy osoby, która wniosłaby do zespołu nie tylko powiew świeżości i nowe faktury, ale także pokazała nam, jak w inny sposób wykorzystać pracę w studio – dodawał natomiast perkusista Larry Mullen Jr.
Po zakończeniu trasy promującej War, muzycy zaszyli się w... niewielkiej wieży Martello w hrabstwie Wicklow, do której chwilę wcześniej przeprowadził się Bono wraz ze swoją żoną Ali. Tam odbywały się próby i kształtu zaczęły nabierać premierowe kompozycje. W tym czasie powstały wczesne wersje Pride (In the Name of Love), The Unforgettable Fire czy A Sort of Homecoming.
Członkowie U2 zdecydowali także, że nagrywanie następcy War odbędzie się w wyjątkowym miejscu. Postawiono na zamek Slane w Irlandii, czyli XVIII-wieczną budowlę w stylu neogotyckim położona zaledwie kilka kilometrów od miejsca, w którym stoczono słynną bitwę nad Boyne. Manager Paul McGuinness zarezerwował zamek na cztery tygodnie.
Eksperymenty, eksperymenty...
Nagrywanie rozpoczęło się w maju 1984 roku. Odbywało się ono m.in. w zamkowej sali balowej. Ale nie tylko. – Korzystaliśmy też z innych pomieszczeń: z biblioteki, gdzie brzmienie było bardziej soczyste, i z salonu, gdzie umieściliśmy reżyserkę. Wzmacniacz The Edge'a stał przeważnie przy schodach na dole. Jeden mikrofon zamontowaliśmy właśnie tam, a drugi u szczytu schodów. Ciągle eksperymentowaliśmy z tym i owym – przyznał Stephen Rainford z ekipy technicznej U2 (cytat za książką U2. Zdemaskowani Johna Joblinga). Wszyscy – muzycy, jak i pozostałe osoby zaangażowane w tworzenie The Unforgettable Fire – mieszkali w zamku w trakcie sesji.
Z kolei w Windmill Lane Studios w Dublinie zmiksowano cały album. Prace dobiegły końca na początku sierpnia.
Album The Unforgettable Fire ukazał się na rynku 1 października 1984. Wspomniane eksperymenty sprawiły, że muzyka U2 zawarta na czwartym studyjnym krążku stała się bardziej pokomplikowana i brzmiała nowocześniej. Na pierwszy singiel wybrano Pride..., co było doskonałym posunięciem. Utwór okazał się największym dotychczasowym przebojem w dorobku irlandzkiego kwartetu.
Choć dziś The Unforgettable Fire uznawany jest za jeden z najlepszych albumów w dorobku U2, to początkowo wydawnictwo wcale nie zbierało samych pozytywnych recenzji (wśród krytyków był m.in. dziennikarz amerykańskiego magazynu Rolling Stone). Fani zespołu jednak tłumnie szli do sklepów po swój egzemplarz. Płyta osiągnęła szczyt w Wielkiej Brytanii, z kolei w Stanach Zjednoczonych dotarła do dwunastej pozycji (udało się więc wyrównać osiągnięcie War).
– Był to album, do którego wprowadziliśmy światło i cień oraz eksperymentalne podejście do muzyki. Przedstawiał on nasz rozwój i otwarcie. Trochę ryzykowaliśmy – wspomniał perkusista w książce U2 o U2. Ryzyko się jednak opłaciło. Od premiery The Unforgettable Fire minęło już 40 lat, a całość wciąż powoduje ciarki na całym ciele...
Jakie ciekawostki skrywa The Unforgettable Fire? Dowiecie się tego z galerii, którą umieściliśmy na samej górze niniejszego artykułu.