Sid Vicious od razu przyznał się do winy. Dlaczego więc do dziś nie wiadomo, kto zabił Nancy Spungen?

2025-12-28 11:14

Niektóre miłosne historie w świecie rocka kończą się tragedią, która na zawsze cementuje mroczną legendę. Za winnego śmierci Nancy Spungen niemal natychmiast uznano Sida Viciousa z Sex Pistols. Tymczasem partackie śledztwo i lista gości w pokoju 100 sugerują, że basista mógł być niewinny, a prawda jest znacznie bardziej złożona.

Sid Vicious

i

Autor: Chicago Art Department c/o: L. Schorr/ CC BY-SA 2.0

"Zabiłem ją... Nie mogę bez niej żyć" - Zagadka pokoju 100

Śmierć Nancy Spungen w październiku 1978 roku to krwawy finał jednej z najbardziej toksycznych i jednocześnie ikonicznych love story w historii rock'n'rolla. Gdy w nowojorskim Hotelu Chelsea ucichły ostatnie akordy ich wspólnego życia, oczy wszystkich zwróciły się na basistę Sex Pistols, Sida Viciousa. Znaleziony przy ciele ukochanej, pogrążony w narkotycznym amoku, stał się idealnym podejrzanym, a jego chaotyczne słowa zacementowały jego winę w oczach opinii publicznej. Jednak gdy opadł kurz, a na scenę wkroczyli badacze, obraz zaczął się gwałtownie rozpadać. Partackie śledztwo i gąszcz znaków zapytania sprawiły, że prawda o tym, co stało się w pokoju numer 100, mogła nigdy nie ujrzeć światła dziennego.

Praca nowojorskiej policji na miejscu zbrodni wołała o pomstę do nieba. Śledczy, którzy jako pierwsi weszli do pokoju, przeoczyli kluczowe rekwizyty tego dramatu, takie jak trzy igły, butelka tabletek Tuinal i tajemniczy proszek. Te dowody zauważył dopiero lekarz sądowy. Co więcej, krwawy ślad prowadzący od łóżka do łazienki krzyczał, że Nancy po otrzymaniu ciosu jeszcze żyła i próbowała się ratować. To kompletnie burzyło narrację o gwałtownej kłótni z Viciousem, który po zażyciu 30 tabletek silnego barbituratu był w stanie co najwyżej utrzymać pion, a nie precyzyjnie wymierzyć śmiertelny cios.

Najlepsze punkowe albumy wszech czasów. Te krążki to legendy gatunku

Sid Vicious nie był sam. Tajemnica odcisków palców i dealerów w pokoju 100

Pokój numer 100 feralnej nocy nie był azylem dla dwojga kochanków, a raczej przypominał dworzec kolejowy w godzinach szczytu, przez który przewijała się cała galeria dealerów. Ten tłum w tle rzuca największy cień na oficjalną wersję wydarzeń. Na scenę wkracza jeden z głównych alternatywnych podejrzanych, Rockets Redglare, dealer i komik, który dostarczył parze narkotyki. Według teorii Phila Strongmana z książki "Pretty Vacant", Redglare mógł zabić Nancy, gdy ta nakryła go na kradzieży. Choć publicznie wszystkiemu zaprzeczał, rzekomo prywatnie przyznawał się do winy, jednak jego reputacja mitomana sprawia, że jego słowa były warte tyle, co obietnice rockmana na backstage'u.

Potencjalnych sprawców było jednak znacznie więcej, a lista świadków wydłużała się z każdą godziną. Sam Malcolm McLaren, menedżer i architekt punkowej rewolucji, od początku uderzał w bębny niewinności Sida, twierdząc, że prawdziwym motywem była kradzież. Jego słowa zdawały się potwierdzać twarde dowody, czyli odciski palców co najmniej sześciu różnych osób, których tożsamości nigdy do końca nie zbadano. Jakby tego było mało, świadkowie twierdzili, że widzieli Nancy żywą po godzinie 5:00 rano, a około 7:30 z pokoju słychać było "głośne kobiece jęki". To kluczowa informacja, która rozsadza od środka teorię skupioną na Redglare'u, który opuścił hotel podobno już o 4:00.

"Mieliśmy pakt śmierci". Czy Sid Vicious i Nancy zaplanowali wspólny koniec?

A może w tym całym chaosie szukamy mordercy tam, gdzie go w ogóle nie było? Wśród sprzecznych teorii pojawia się też ta najbardziej romantyczna i zarazem najtragiczniejsza, mówiąca o zaplanowanej śmierci. Matka Sida, Anne Beverley, zarzekała się, że w skórzanej kurtce syna znalazła notatkę z jego ostatnim manifestem: "Mieliśmy pakt śmierci i muszę dotrzymać swojej części umowy". Ten mroczny scenariusz zdawała się potwierdzać matka Nancy, Deborah Spungen, która wspominała, że córka często powtarzała, iż nie dożyje 21. urodzin. Ta wersja wydarzeń, spopularyzowana przez film "Sid and Nancy" z 1986 roku, na zawsze wypaliła w masowej wyobraźni obraz pary jako ofiar własnej destrukcji, a nie kata i ofiary.

Nawet narzędzie zbrodni, nóż Jaguar K-11, dodaje tej historii kolejny, tragiczny wymiar. To sama Nancy kupiła go i podarowała Sidowi, by ten mógł się bronić. Oparty na nim zarzut brzmi jak ponury żart losu. Zeznania Viciousa, którego umysł spowijała gęsta, chemiczna mgła, były kompletnie niewiarygodne. Jego słynne przyznanie się do winy było zresztą równie niejednoznaczne. Sąsiadka nie była pewna, czy usłyszała "Zabiłem ją", czy może "Ona musiała upaść na nóż". To drobna różnica w słowach, ale gigantyczna przepaść w interpretacji zdarzeń, która mogła być jedynie desperacką próbą zrozumienia przez Sida, co właściwie zaszło.

Sid Vicious nigdy nie doczekał procesu. Zmarł po przedawkowaniu heroiny cztery miesiące po Nancy, zabierając prawdę do grobu i serwując ostatni, tragiczny akord tej punkowej opery. Niedbałe śledztwo i galeria podejrzanych postaci zamieniły pokój 100 w scenę, na której do dziś odgrywany jest ten sam, nierozwiązany dramat. Sid, na zawsze uwięziony w bursztynie legendy, pozostaje tragiczną ikoną, jednocześnie mordercą, kochankiem i ofiarą w historii, dla której rock'n'roll był zarówno ścieżką dźwiękową, jak i wyrokiem.

Oto ciekawostki o debiutanckim albumie Sex Pistols: