The Cassino

i

Autor: Materiały prasowe

Szukać siebie i mówić o własnych emocjach. The Cassino - recenzja minialbumu “Prześwit”

2023-10-13 8:36

The Cassino wracają na polski rynek po krótkiej przerwie z premierowym materiałem. Tym razem grupa zaprezentowała słuchaczom minialbum, zatytułowany “Prześwit”. Choć na EP-kę złożyło się jedynie sześć utworów, tworzą one zwartą i wciągającą historię o mrocznych odcieniach miłości, a ten mrok i niesamowitą szczerość czuć nie tylko w tekstach, ale też w muzyce.

Zespół The Cassino jest bardzo dobrze znany fanom i fankom rodzimej sceny indie rockowej - formacja w tym roku świętuje imponujące dziesięć lat w świecie muzyki. Choć powstała ona w 2013 roku, to zadebiutowała na rynku wydawniczym dopiero cztery lata później EP-ką, zatytułowaną po prostu eponimem. Tyle wystarczyło jednak, by zwrócić uwagę branży i fanów klasycznego, indie rockowego grania. Kolejne lata były dla grupy szczególnie pracowite - wydanie kolejnego minialbumu, zatytułowanego “Zima”, aż w końcu pełnoprawny debiut. Pierwszy długogrający album The Cassino ukazał się w 2021 roku. To właśnie dzięki płycie “Części” zespół został zaproszony do występów na scenie kultowej trasy “Męskie Granie” czy u boku happysad. Grupie udało się dotrzeć do szerszej publiczności i zdobyć pierwsze sukcesy, jak nominacje do branżowych nagród.

Co tam w środku gra - Royal Blood - Typhoons

Nowy rozdział

Po premierze debiutu i intensywnym okresie promocji, zespół udał się na zasłużony odpoczynek, dzięki któremu nabrał zupełnie nowej mocy do tworzenia. Choć wydawało się, że w obozie The Cassino jest stosunkowo cicho, formacja skupiła się na nagrywaniu, a pierwszy tego efekt poznaliśmy w sierpniu. To wtedy swoją premierę miał pierwszy od dwóch lat singiel grupy, zatytułowany “Drugi / Dym”. Po nim już poszła prawdziwa lawina - premiera kolejnego kawałka, zapowiedź EP-ki, aż w końcu ogłoszenie trasy koncertowej. To właśnie na niej będzie można usłyszeć materiał z najnowszego projektu The Cassino, czyli minialbumu “Prześwit”, który ukazał się na rynku w piątek 13 października. Wyraźnie słychać, że za jego sprawą formacja otwiera zupełnie nowy rozdział w swojej historii.

Zwarta całość

Sam format EP-ki ma swoich zwolenników i przeciwników. Nie każdy lubi czekać po kilka lat na długogrające wydawnictwa, inni zaś są zdania, że ten pomniejszy projekt nie jest w stanie oddać sensu, emocji, brzmienia przekazu. Najnowszy materiał The Cassino z powodzeniem będzie można pokazywać (a może lepiej puszczać) wszystkim tym, którzy należą do tej drugiej grupy.

Chcę dalej omówić EP-kę utwór po utworze, gdyż jestem zdania, że “Prześwit” stanowi jedną, konkretną, zwartą całość i choć można słuchać utworów z niej pojedynczo, to zupełnie innego sensu nabierają razem.

Mężczyźni mówią o swoich uczuciach

“Prześwit” otwiera coś w rodzaju zupełnie mrocznego, niepokojącego intro. Został on zatytułowany “Zero” i motyw ten okaże się kluczowy dla całej EP-ki - do pewnego jej momentu. Następujący zaraz po nim singiel tytułowy, czyli “Pierwszy / Prześwit” to dawka klasycznego The Cassino, jednak nie do końca. Kluczową rolę w tym kawałku odgrywa dla mnie elektroniczna perkusja, która nadaje całości zupełnie wyjątkowego, mocno nowoczesnego charakteru i prowadzi wprost do chwytliwego refrenu, który może zaskoczyć nieco psychodelicznym klimatem. “Prześwit” przechodzi w “Drugi / Dym”, czyli utwór, który poznaliśmy jako pierwszy z całego krążka. Genialny wybór na pierwszą zapowiedź, na początek nowej drogi. Sam sposób produkcji i śpiew lidera, Huberta Wiśniewskiego, do złudzenia przypominają mi dokonania Royal Blood, szczególnie z ery “Typhoons”, gdzie nieco więcej było tych synthowych dźwięków i basu na pierwszym planie.

Już po odsłuchaniu połowy nie da się nie zwrócić uwagi na teksty - wspaniałe, opowiadające, według mnie, historię upadku pewnej miłości, gasnącego uczucia. “Prześwit” jest tu pod tym względem wyjątkowy, że o końcu relacji opowiada mężczyzna, przedstawiając własne emocje, które dalekie są od stereotypu macho. Hubert w niezwykle przejmujący sposób opowiada o swojej perspektywie. Szczególnie wielbię w tym kontekście numer “Trzeci / Rzeka” - ostrzejszy, nieco grunge’owy, ale mający w sobie też coś z ballady. Nie zdziwcie się, jeśli sposób kompozycji utworu (lżejsza zwrotka, mocny, gitarowy refren) sprawi, że przed oczami stanie Wam klip do “Heart-Shaped Box” Nirvany. Do tego mamy warty uwagi eksperymentem elektroniczny - nie będę ukrywać, “Trzeci / Rzeka” to mój totalny faworyt z tej EP-ki.

W stronę mroku

Pod koniec EP-ki robi się nam nieco bardziej nastrojowo, tajemniczo, czego wyrazem jest “Piąty / Prawda” z charakterystycznym riffem. Na sam koniec minialbumu zespół zdecydował się złamać swoją zasadę, dzięki czemu całość zamyka utwór zupełnie idealny na ten czas w roku, czyli “Jesień”. Hubert śpiewa w nim, że “zapowiada się ciężka jesień”. Dla The Cassino na pewno pracowita, ze względu na nadchodzącą trasę koncertową. Oby wybrzmiała na niej synthpopowo-elektroniczna, nieco nowofalowa, przypominająca brzmienie The Cure, “Jesień”. To taka zamykająca całość perełka, pozostawiająca z uczuciem niedosytu i apetytu na więcej!

Choć zespół The Cassino powstał dziesięć lat temu, można powiedzieć, że na dobre jest na rynku od około sześciu lat. Wciąż mamy więc do czynienia z formacją stosunkowo świeżą, która wciąż bada, szuka, próbuje odkryć najlepszą dla siebie drogę. “Prześwit” jest tego genialnym wyrazem - z jednej strony mamy brzmienie, z którego The Cassino są już znani, z drugiej zupełnie nowe wstawki w postaci tych synthowych i elektronicznych eksperymentów. Myślę, że Huber i spółka powinni iść dalej w stronę “Prześwitu” - to słuszna droga.

Najlepsze utwory z EP-ki: "Trzeci / Rzeka", "Drugi / Dym", "Pierwszy / Prześwit"

Ocena: 8,5/10