Lemmy Kilmister zmarł nagle, zaledwie cztery dni po swoich 70. urodzinach 28 grudnia 2015 roku. U muzyka została wykryta choroba nowotworowa, jednak artysta nawet nie zdążył poddać się koniecznemu leczeniu, gdyż odszedł raptem dwa dni po otrzymaniu diagnozy. Legenda muzyka, ikony brzmienia New Wave of British Heavy Metal, założyciela, lidera i frontmana grupy Motörhead nie maleje. Osoby zarządzające spuścizną po muzyku, jego menedżerowie wpadli na pomysł honorowania jego pamięci, który jest szeroko dyskutowany wśród fanów Lemmy'ego.
Już w ubiegłym roku na festiwalu Wacken Open Air miała miejsce cała ceremonia, która zakończyła się złożeniem prochów artysty na terenie imprezy. Raptem kilka dni temu pisaliśmy o tym, że w tym roku po raz pierwszy prochy Lemmy'ego trafią na Bloodstock Festival i staną się one jego stałą częścią, gdyż umieszczone będą w specjalnie przygotowanym popiersiu Kilmistera, które będzie się pojawiać na każdej kolejnej edycji wydarzenia, zaś w ciągu roku będzie wystawione do oglądania w Rock City w Nottingham. Już przy tym ogłoszeniu menedżer muzyka, Todd Singerman dał do zrozumienia, że to nie koniec.
Prochy Lemmy'ego trafią do jego ukochanego pubu
Kilka tygodni temu zarządzający słynnym pubem Rainbow Bar & Grill, zlokalizowanym w Los Angeles, ogłosili, że już 19 kwietnia będzie miało w nim miejsce święto Lemmy'ego, którego punktem centralnym będzie ceremonia odsłonięcia urny z prochami artysty. Zaznaczono, że wydarzeniu towarzyszyć będzie prezentacja nowej whisky Motörhead. Muzyk był stałym bywalcem tego miejsca i jest żadną tajemnicą, że było ono szczególnie bliskie jego sercu. Wydarzenie już za nami - poniżej znajdziesz zdjęcia i nagrania z tego momentu.
Przypominamy też, że własny hołd Lemmy'emu oddał James Hetflied. Muzyk zrobił sobie nowy tatuaż, a tusz do jego wykonania wymieszany został z... prochami nieżyjącego muzyka!