Moby prezentuje album „Resound NYC”

i

Autor: Materiały prasowe - fot. Lindsay Hicks Nowy album od Moby'ego!

Moby prezentuje album „Resound NYC”

2023-05-12 13:41

Dwudziesty studyjny album innowatora muzyki pop odzwierciedla prawdopodobnie najbardziej definiujący artystycznie okres w muzycznym życiu Moby'ego, czas jego działalności w Nowym Jorku.

Kontynuując sukces pierwszego dla Deutsche Grammophon albumu „Reprise” (maj 2021), na którym gościli m.in. Kris Kristofferson, Mark Lanegan, Jim James i Skylar Grey, Moby na nowo aranżuje piętnaście swoich najbardziej kultowych utworów napisanych lub nagranych w Nowym Jorku w latach 1994-2010, z gościnnym udziałem takich wokalistów jak Gregory Porter, Ricky Wilson (Kaiser Chiefs), Margo Timmins czy Amythyst Kiah. Usłyszymy też nowe niejako głosy, Moby odkrył P.T. Banksa śpiewającego w zespole weselnym w Teksasie, a sędziwy ojciec olśniewającej Danielle Ponder dołącza do niej w remake’u utworu „Run On”.

Rammstein - najlepsze teledyski zespołu / Eska Rock

Korzenie Moby'ego

W latach 90. Moby był DJ-em, a w 1999 roku jego przełomowy album „Play” stał się nie tylko komercyjnym sukcesem, ale i globalnym fenomenem. Moby miał już na swoim koncie przeboje „Go”, „Feeling So Real” i swoją wersję „James Bond Theme”. Był proszony o remiksowanie wielu nagrań, od utworów Michaela Jacksona po Freddiego Mercury’ego, ale to hit „Play” zmienił wszystko. Kiedy wkroczyliśmy w nowe tysiąclecie, to właśnie on stworzył niejako na nowo muzykę elektroniczną.

Powrót do muzycznej przeszłości zaowocował albumem pełnym porywającej muzyki, klasycznych remiksów kultowych piosenek, po raz kolejny przypominając nam o niesamowitym znaczeniu muzycznego talentu Moby’ego.

Na „Resound NYC” Moby rozważa nie tylko ewolucję swojej twórczości, ale także czas, miejsce oraz przemiany otaczającego nas świata:

Kiedy myślisz o latach 90. to Bill Clinton był prezydentem, scena rave była tym utopijnym, idyllicznym światem, Związek Radziecki się skończył, zmiany klimatyczne były tylko pomysłem na książkę, którą miał napisać Al Gore. Wtedy tworzenie muzyki było świętowaniem potencjału, jaki miał nasz świat, nasza kultura. Teraz jest niemal schronieniem w przerażającym i apokaliptycznym świecie.