Megadeth wchodzi na rynek NFT. Inne gwiazdy muzyki też tego próbują

i

Autor: SUZANNE CORDEIRO/AFP/East News

Megadeth wchodzi na rynek NFT. Inne gwiazdy muzyki też tego próbują

2022-09-14 16:49

Tak zwane niewymienne tokeny, czyli NFT, to unikatowe dane, które wielu porównuje do cyfrowych dzieł sztuki. Stają się bardzo popularne, ponieważ nie można ich kopiować, za to można na nich sporo zarobić. Co prawda nie brakuje alarmujących, że to spekulacyjna bańka, ale muzycy chętnie próbują.

Przykładem jest właśnie Megadeth, którego lider Dave Mustaine zapowiedział wypuszczenie sygnowanej przez kapelę kolekcji wirtualnych dzieł sztuki. NFT zespołu będą opierały się na wizerunku ich maskotki – Vica Rattleheada. Jak możemy przeczytać w oświadczeniu muzyka Megadeth zawsze starał się być w awangardzie zmian.

„Wywiadówka Eski ROCK” Natalia Przybysz i Dawid Zygmunt

„Nasz pierwszy album wyznaczył standardy thrash metalu. Jako pierwsi mieliśmy stronę internetową. Od 1994 roku mamy fanclub Cyber Army. Naszemu albumowi «Dystopia» z 2016 roku towarzyszyła oprawa VR. Teraz, gdy rodzi się technologia Web3 będziemy mogli jeszcze lepiej komunikować się z fanami” – pisze Dave. Zapowiedź NFT zespół opublikował na Twitterze.

Wśród innych zespołów i wykonawców, którzy chcą zarobić dodatkowe pieniądze na NFT są między innymi: Avenged Sevenfold, Bauhaus, Blondie, Eminem, GWAR, Iron Maiden, Lady Gaga, a nawet Ozzy Osbourne. Zakupione przez fanów (za naprawdę niemałe pieniądze) NFT mają otwierać im dodatkowe możliwości w sieci i przyszłych metawersach związanych z wykonawcami.

Warto tu wspomnieć o dwóch „czerwonych lampkach”, które zawsze zapalają się, gdy wspomniany zostaje rynek NFT. Pierwsza to spekulacja. Tokeny opierają się na technologii blockchain, podobnie jak kryptowaluty, których rynek niedawno zaliczył wręcz katastrofalny spadek. Kryptowaluty powstają jak grzyby po deszczu, rosną, zbierają inwestorów i często znikają równie szybko, najczęściej wraz ze środkami na inwestycję, oraz tym, kto je gromadził. Czy tak będzie z NFT? Tego nie wiemy.

Druga „lampka” to kwestia ekologii. Do tworzenia kolejnych kryptowalut oraz NFT używa się technologii zapewniającej unikalność kodu. Żeby go wygenerować (znacznie częściej używa się sformułowania „wykopać”, nawiązując do drogich kruszców) potrzeba ogromnej ilości energii. Sam Bitcoin wymaga zasilania równego potrzebom energetycznym wielomilionowego kraju. Większość tak zwanych koparek (odpowiednio przygotowanych komputerów) do tworzenia kolejnych unikalnych kodów jest (oczywiście) w Chinach, dla których paliwa kopalne nie są żadnym problemem. Zatem by napędzić wydobycie zużywa się ogromne ilości mocy uzyskanej z najmniej ekologicznych surowców. Niektórzy ostrzegają nawet, że jedna transakcja w słynnych Bitcoinach może stworzyć więcej zanieczyszczeń środowiska niż pojedynczy człowiek przez całe życie. Czy warto udusić się lub ugotować dla wirtualnej waluty lub obrazków? Pytanie zostawiamy otwarte.