Koncertów było ponad 50, wiele wyprzedanych, singli 7, odsłuchów miliony, sprzedanych w przedsprzedaży płyt setki. Pracowali nad albumem tak długo, aż całość nabrała pełnego sensu. I wreszcie jest! Nieprzypadkowa rozmowa o lękach, tęsknotach i naszych wspólnych problemach - “Matka” - debiutancka płyta zespołu.
Matylda/Łukasiewicz. Radek i Matylda. Wspólnie obserwują, piszą i nagrywają. Typowi millenialsi zapakowani w smutki, rozterki, tonący w codzienności zwykłej i niezwykłej. Pokazują świat jakim jest, nie wstydzą mówić się o emocjach, mówią głośno, że chłopaki mogą płakać, a dziewczyny nie muszą się uśmiechać. Pokazują jak trudno jest być w zgodzie ze sobą, albo odnaleźć siebie, kiedy życie nie do końca jest takie, jak wymarzyliśmy sobie za dzieciaka. Przez mocne teksty, charakterystyczne linie melodyczne i nie byle jakie głosy pokazują, że wszyscy doświadczamy podobnych problemów czy niesprawiedliwości. I może nie jest za pięknie, ale jeszcze rok będzie kiedyś nudny.
Nad płytą pracowaliśmy intensywnie przez ostatnie 2 lata. Pokonując słabości, przyglądając się katastrofom, uczestnicząc w emocjonalnym rozedrganiu, słuchając głosu ulicy. Układaliśmy te puzzle tak długo, aż byliśmy zadowoleni z ich ostatecznego kształtu. Odczuwam satysfakcję, z tej nieskrępowanej rozmowy o emocjach. Przez jakiś czas nawet chcieliśmy nazwać album „The Best Of”, bo to absolutnie najlepsze co w tym momencie mamy, ale płyta-matka pasuje lepiej. Jestem zmęczony, szczęśliwy i nic bym nie zmieniał - Radek.
Chcemy tą płytą, zanucić Wam, że mamy tak samo jak Wy. Wszelka zbieżność przemyśleń i lęków jest nieprzypadkowa. Gdybym tylko mogła zaśpiewać głośniej, żeby usłyszeli, Ci których już zabrakło. Raz, dwa, próba mikrofonu… - Matylda.