Na ten koncert Polska nie była gotowa. Skończyło się wyrokiem sądu i wysoką grzywną

i

Autor: YouTube

z historii rocka

Koncert, na który Polska nie była gotowa. Skończyło się wyrokiem sądu i wysoką grzywną!

2024-03-07 20:14

To jeden z takich koncertów, o których jeszcze przez wiele lat będziemy mówić. Jedne pamiętamy ze względu rekordy frekwencji, jak choćby Nocny Kochanek i ich 500-700 tysięcy fanów na Pol’and’Rocku. Inne ze względu na przebieg, jak choćby Placebo w Polsce w 2022, gdy Brian Molko tak się zdenerwował nagrywającymi go telefonami, że przerwał występ i zwyzywał ich ze sceny. Ten jednak dzierży palmę najbardziej kontrowersyjnego, jakie miało miejsce w telewizji publicznej. Wyjątkowo wysoko zawiesił poprzeczkę.

W XXI wieku, a szczególnie ostatniej dekadzie naprawdę trudno jest czymkolwiek kogokolwiek zaskoczyć, zniesmaczyć, zszokować. Obrazić, oburzyć – to proste, ale panuje ogólne przekonanie, że „wszystko już było”. To szczególnie trudny czas dla tych, którzy chcą szokować w muzyce, wkraczać na tereny objęte tabu. Marylin Manson już nikogo nie wystraszy, Nergal jest „koncesjonowanym” satanistą, uznanym przez elity mediów i kultury, a wyczyny bohaterów „Warsaw Shore: Ekipa z Warszawy” może kiedyś by kogoś mogły zaniepokoić, a dziś są w telewizji normalką. Jednak krakowski koncert norweskiej black metalowej hordy Gorgoroth zapisał się na trwałe w historii, nie tylko pod względem widowiskowym, ale zostawił po sobie ślad w postaci dokumentacji procesów sądowych.

W 2004 roku Polska była już po największym chaosie okresu przejścia między PRL a III Rzeczpospolitą. Nie doszukiwano się już za każdym rogiem szpiegów i agentów postkomunizmu, za to w wielu regionach formy ekspresji w kulturze i sztuce były zależne od aprobaty Kościoła katolickiego. Nie dziwi zatem fakt, że zorganizowanie w studiu TVP Kraków rejestracji występu norweskiej black metalowej grupy wywołało skandal, o którym mówił cały kraj.

W tamtym czasie zjawisko black metalu zdążyło przebić się do zbiorowej świadomości, Varg Vikernes siedział w więzieniu, a Dimmu Borgir i Cradle of Filth stawały się grupami znanymi także poza metalowym światkiem. Jednak Gorgoroth pozostawał w kręgu tych, które nie łagodziły ani brzmienia, ani tym bardziej przekazu. Satanistycznym piosenkom towarzyszyła prawdziwie piekielna scenografia. Dlaczego zdecydowano się na nagranie w Polsce, a nie rodzimej Norwegii? W polskich studiach nie brakowało sprzętu i świetnie znających swe rzemiosło fachowców, których stawki były znacznie niższe niż u zagranicznych kolegów. Organizujący koncert prezes Metal Mind Productions, Tomasz Dziubiński nie spodziewał się jednak, że będzie z tego skandal i proces.

Tymczasem ucięte głowy zwierząt na scenie, 80 litrów prawdziwej krwi bydlęcej, odwrócony krzyż w rękach upiornego wokalisty, pochodnie i przywiązane do krzyży nagie postaci przekraczały wszystkie granice, jakie można było sobie wtedy nad Wisłą wyobrazić. Sprawa trafiła na policję, rozpoczęło się długie śledztwo, taśmy z nagraniem skonfiskowano. Oficjalnie zarzutami były, a jakże, obraza uczuć religijnych, bluźnierstwo i promowanie satanizmu. Zdjęcia z koncertu opatrzone przerażonymi komentarzami pojawiały się w większości gazet. Dyrektor krakowskiego ośrodka TVP, Andrzej Jeziorek sam dostarczył kasetę z nagraniem na policję.

- Wszczęliśmy śledztwo tak szybko, bo uznaliśmy, że to sprawa nie cierpiąca zwłoki – cytował „Dziennik Polski” ówczesną rzeczniczkę krakowskiej Prokuratury Okręgowej Mirosławę Kalinowską-Zajdak. - Chodzi o ewentualną odpowiedzialność z artykułu 196 Kodeksu karnego, który mówi o znieważeniu uczuć religijnych.

Organizator koncertu nie krył zdziwienia, że odzew był aż tak gwałtowny. Tomasz Dziubiński przekonywał, że nikt nikogo nie chciał skrzywdzić, a elementy scenografii pozyskano zgodnie z prawem.

- Nie chcieliśmy nikogo obrażać. Jeśli tak się stało, wszystkich przepraszamy – cytował go „Dziennik Polski” - Nikt z ok. 300 osób, które weszły na nagranie do studia, się nie skarżył. Na scenie nie było krwi, tylko "ciecz filmowa". A baranie łby kupiliśmy w firmie, która zajmuje się ubojem zwierząt, więc nie było ich zabijania dla potrzeb występu.

Oczywiście natychmiast pojawiło się mnóstwo analiz, opinii i rozmów z ekspertami od satanizmu, którzy interpretowali użyte na scenie symbole oraz twórczość grupy. W sprawę włączyła się nawet zakładowa „Solidarność” TVP, która domagała się wyjaśnień Jej samej raczej nikt o intencje nie pytał, a przynajmniej nie w polskich mediach, bo zagranicznym mieli wspominać o „mentalności ze średniowiecza”, jaka panuje w Polsce.

Ostatecznie Tomasz Dziubiński został skazany na karę 10 tysięcy złotych grzywny za zorganizowanie występu grupy, o której wiedział, że wykorzystuje krzyż i inne chrześcijańskie symbole w obrazoburczy sposób. Po zakończeniu procesu nagranie wróciło do Metal Mind Productions i zostało wydane na płycie DVD pod tytułem „Black Mass Krakow 2004”.

Najsłynniejsze antywojenne protest songi / Eska Rock