Kolejny serwis chce sprzedawać muzykę komponowaną przez SI. Czy artyści powinni się zacząć martwić?

i

Autor: WIkipedia Pomnik Anity Mui w Hong Kongu

Kolejny serwis chce sprzedawać muzykę komponowaną przez SI. Czy artyści powinni się zacząć martwić?

2022-12-21 10:44

W naszym serwisie mogliście nie raz przeczytać o wirtualnych gwiazdach, kreowanych przez sztuczne inteligencje idolach, teledyskach i obrazach, a nawet recenzjach kreowanych przez sztuczne inteligencje. Teraz wchodzimy w kolejny etap tej opowieści: muzykę kreowaną na życzenie przez algorytm.

Jeszcze kilka lat temu powszechne było przekonanie, że sztuczna inteligencja przecież nigdy nie napisze wiersza, nie stworzy pięknej muzyki, nie namaluje obrazu. Przecież takie formy ekspresji to domena istot myślących, czujących, które stać na pełną empatii refleksję nad otaczającym światem. No cóż, rzeczywistość znów zweryfikowała przyzwyczajenia i mity. Sztuczne intelgencje malują, pisza i komponują, a wielkie korporacje z radością korzystają z ich pracy. Przecież SI nie trzeba zapłacić ubezpieczenia, nie weźmie urlopu, nie ma humorów i nie cierpi na "brak weny", "ciężki okres twórczy". Dostarcza, produkuje i nie narzeka. Czy jednak równie dobrze jak żywy artysta?

Przy jakiej muzie płaczą prowadzący Eski ROCK?| Dobrze Rockuje #2

Na to pytanie przyjdzie nam dopiero poznać odpowiedź, jednak nadejdzie ona znacznie szybciej niż moglibyśmy sobie tego życzyć. Szczególnie my, którzy śledzimy scenę muzyczną i przyzwyczajeni jesteśmy do tego, że za muzyką stoi człowiek. Chiński muzyczny gigant Tencent Music Entertainment (TME) właśnie stara się udowodnić, że nie musi tak być i wygląda na to, że idzie mu całkiem nieźle. Jak donosi Music Business Worldwide, firma zamówiła i wypuściła na rynek już około tysiąca piosenek zaśpiewanych przez SI. Jedna z nich stała się przebojem o zasięgu 100 milionów odsłuchów na Spotify. To chyba wyraźny znak, że inwestycja się opłaciła.

Piosenka powstała przy użyciu technologii Lingyin Engine, która imituje ludzki śpiew. TME wykorzystało ją do "przywrócenia do życia" Anita Mui. Artystka z Hong Kongu zmarła w 2003 roku na raka szyjki macicy. W krajach azjatyckich miała status podobny do euro-amerykańskich gwiazd formatu Madonny lub Lady Gagi. Piosenka pod tytułem "May You Be Treated Kindly By This World" szybko stała się przebojem, jednak artystka, której głos był dla algorytmu budulcem, nie zobaczy za to nigdy ani grosza. Jest w tym coś upiornego, że po śmierci artysty wielka korporacja może użyć jego głosu do zarabiania pieniędzy.

Czy będzie takich przypadków więcej? Z pewnością. Każdego dnia na serwisach streamingowych pojawia się około 100 tysięcy nowych piosenek. Zapotrzebowanie na głos największych gwiazd świata potrafi być tak duże, że fizycznie żaden człowiek nie będzie w stanie temu sprostać. Jeszcze nie wynaleziono SI, które wydłuży dobę. W Korei Południowej na przykład, ojczyźnie szalenie popularnej grupy BTS, skorzystano z tamtejszej SI o nazwie Supertone. Jak przekonuje szef firmy ją tworzącej, Choi Hee-doo, będzie to narzędzie wspomagające coraz więcej artystów w przyszłości.

- Na przykład BTS jest obecnie bardzo zajęte i nie mogą uczestniczyć w produkcji treści z powodu braku czasu – mówił w rozmowie z CNN – Dlatego BTS używa naszej technologii do tworzenia gier, audiobooków, podkładania dubbingu i animacji. Nie muszą przez to nagrywać wszystkiego na żywo i osobiście.

W 2019 roku chiński ByteDance, właściciel TikToka, zakupił Jukedeck – brytyjską sztuczną inteligencję do tworzenia darmowej muzyki. W maju 2022 wypuścili na rynek Mawf, aplikację do tworzenia muzyki. Można być pewnym, że dźwięki sklejane przez SI wraz ze sztucznymi wokalizami budowanymi z przetworzonych nagrań będą zyskiwały na popularności. Czy jednak wyprą prawdziwych twórców? Na pewno z masowego rynku tak zwanej "muzyki do windy", nazywanej "muzak" od firmy, która jeszcze za pomocą kabli dystrybuowała muzykę do sklepów, wind, szpitali i innych miejsc, gdzie potrzebne było wypełnienie ciszy. Firma zaczęła działać jako Wired Inc. w 1920 roku, a w 1934 zmieniła nazwę na Muzak. Zatem pomysł muzyki sprzedawanej "na kilogramy" nie jest nowy i z pewnością będzie miał swoich odbiorców. Jednak miejsce dla twórczości ludzi będzie zawsze, pozostaje jedynie mieć nadzieję w tym, by zachęcić odbiorców do poszukiwań i pewnego wysiłku poznawczego. Nasza redakcja gorąco to poleca, bo w morzu muzyki tworzonej "na ilość" można odnaleźć prawdziwe skarby, tylko trzeba poszukać. W ramach takich poszukiwań polecamy nasz cykl "Pozdrowienia od Podziemia" gdzie piszemy o niezależnych kapelach z Polski.